• Index
  • Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic
  • J.K.Rowling Cykl Harry Potter (2) Harry Potter i komnata tajemnic
  • Anne Rice Cykl Śpiąca KrĂłlewna (1) Przebudzenie Śpiącej KrĂłlewny
  • J.K.Rowling Cykl Harry Potter (1) Harry Potter i Kamień Filozoficzny
  • Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (01) Narodziny Stalowego Szczura
  • Dell Ethel Mary Cykl Powiew wiosny 01 Powiew wiosny
  • Graham Masterton Cykl Rook 1 Rook
  • Le Guin Ursula Cykl Ziemiomorze 05 Opowieści z Ziemiomorza
  • 289. Morey Trish Z ksić™ciem w Paryśźu
  • Ciotki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pies-bambi.htw.pl
  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    obozowiska kozaków.
    Namioty ustawili wzorem rzymskim w czworobok. Na zewnątrz usypali wysoki na
    dwa metry wał zakończony metrowej wysokości palisadą. W rogach umieścili wykonane z
    drewnianych bali wieżyczki kryte strzechą. Mieli dwie bramy. Jedną od strony lądu, drugą od
    rzeki. Nad Dniestrem wybudowali przystań, gdzie były przycumowane trzy czajki.
    Na wieżach, przy bramach i na pomoście wystawili posterunki. Młodzi chłopcy
    odziani w płaszcze z kapturami stali, trzymając w rękach krótkie włócznie. W obozie, na
    drewnianych słupach wisiały latarnie oświetlające prawie każdy skrawek terenu. Pośrodku
    obozu stał okazały, ośmiokątny namiot, z którego szczytu zwisała chorągiew. Jacyś ludzie,
    widocznie funkcyjni, chodzili pomiędzy namiotami i okrzykami usypiali tych, którzy jeszcze
    nie spali. Wtem z dużego namiotu wyszedł Bohun, ubrany w swój tradycyjny strój kozacki.
    Był z nim ten mały kozak, który oddał mi fiolkę, i Peter. Ostatni szedł ze spuszczoną głową.
    Poszli nad rzekę. Skradaliśmy się za nimi, trzymając się linii krzaków otaczających polanę z
    obozem.
    Gdy dotarliśmy nad Dniestr, zobaczyliśmy, że mały kozak stoi po kolana w wodzie,
    ubrany tylko w rajtuzy. Na brzegu siedzieli Bohun i Peter.
    - Zdradziłeś nas, Jureczku - przemawiał Bohun. - Rozumiem, że Polacy zaczaili się,
    zrobili zasadzkę. Was było jednak więcej. Nawet jak Peter przegrał, mogliście dalej walczyć
    albo udać, że o niczym nie wiecie.
    - Ale to było jakieś lekarstwo - zajęczał Jureczek.
    Chude nóżki dygotały mu jak szalone.
    - Nie szkodzi - Bohun z niezadowoleniem pokręcił głową. - Jesteś kozak i masz
    trzymać z kozakami.
    Gustlik spojrzał na mnie pytająco. Dałem mu znak, że się wycofujemy. Tyłem
    pełzaliśmy przez krzaki. Gdy byliśmy już przy kajaku i skręcaliśmy wiosła, Gustlik nie
    wytrzymał.
    - Mogliśmy wyjść i powiedzieć, że nie można tak karać chłopaka - stwierdził.
    - Rozegramy to inaczej, tak, że Bohunowi pójdzie w pięty - zapowiedziałem.
    ***
    Zbliżał się wieczór, więc z Heleną poszukaliśmy niezbyt drogiego hotelu. Jeden z
    mieszkańców Lwowa polecił mi hotel wojskowy. Pojechaliśmy pod wskazany adres, na
    osiedle zastawione blokami wybudowanymi ze trzydzieści lat temu.
    - Ciekawe, gdzie ten hotel? - zastanawiałem się.
    - Rękę daję uciąć, że ten - Helena wskazała jedenastopiętrowy szary klocek.
    - Sienkiewiczowska Helena dała obciąć warkocz, gdy uciekała przed Bohunem -
    zażartowałem.
    - Tak? - zainteresowała się i popatrzyła na swoje długie jasne włosy.
    Helena miała rację, to był ten hotel. W recepcji wręczono nam klucze do pokojów na
    ósmym piętrze.
    - Ciepła woda będzie między dwudziestą pierwszą a dwudziestą drugą - oznajmiła
    recepcjonistka.
    Uśmiechnąłem się, bo przypomniały mi się młode lata delegacji i noclegów w polskich
    hotelach. Teraz taka informacja spowodowałaby, że wszyscy turyści omijaliby podobną
    noclegownię.
    - Mogę wieczorem wyjść na spacer do miasta? - zapytała Helena, wchodząc do
    swojego pokoju.
    - Jasne, jesteś wolnym człowiekiem - odpowiedziałem. - Dać ci trochę
    kieszonkowego?
    Dziewczyna zawahała się.
    - Tak, odejmie mi pan z wypłaty - oświadczyła.
    - Dobrze - to mówiąc podałem jej banknot.
    W pokoju rzuciłem się zmęczony na łóżko, otworzyłem okno i podziwiałem widok na
    tory kolejowe i górę zamkową. Potem rozebrałem się, przygotowałem przybory toaletowe i
    zerknąłem na zegarek. Była już pora na ciepłą wodę i rzeczywiście od jakiegoś czasu w rurach
    słyszałem jakieś dziwne bulgotanie. Otworzyłem drzwi do łazienki i cofnąłem się do pokoju,
    po okulary. Nie wierzyłem własnym oczom! Z sufitu zwisała rurka z sitkiem, która była
    prysznicem. Pod nią był wylany beton i leżała drewniana kratka aż śliska od brudu. O
    czystości w toalecie i wannie litościwie nie wspomnę. Do tego w rogu ujrzałem dziurę
    średnicy kilkudziesięciu centymetrów pozwalającą mi wyjrzeć na korytarz. Westchnąłem i
    błogosławiłem pomysł zabrania klapek kąpielowych.
    „Jeśli takie cuda są we Lwowie, to co czeka mnie na prowincji?” - pomyślałem.
    Po kąpieli usiadłem przy stoliku i rozłożyłem atlas samochodowy Ukrainy.
    Zaznaczyłem sobie hipotetyczną trasę przejazdu Franciszka Batury i coś zaczęło mnie
    zastanawiać. Gdy szukałem dodatkowych informacji w przezornie kupionym przewodniku,
    usłyszałem stukanie do drzwi.
    Poprawiłem koszulę od pidżamy.
    - Proszę - zawołałem.
    To była Helena, ale jakże odmieniona!
    - Ładnie? - dłońmi podniosła obcięte z tyłu włosy. Teraz ledwo sięgały jej za uszy, z
    końcówkami zawiniętymi do środka.
    - Pięknie - stwierdziłem oniemiały. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl
  • Wątki