[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zadziwiająco znajomo i Aleksa natychmiast spojrzała z niedowierzaniem na
mężczyznę, który stał teraz naprzeciwko niej.
- Karim? - Zdołała tylko wyszeptać jego imię. Ogarnęło ją bezgraniczne
szczęście, ale zaraz potem przyszło olśnienie. Mimo upału, przeszył ją
lodowaty dreszcz. - To ty...
- Zgadza się. - Nie próbował się nawet usprawiedliwiać.
Nie zaprzeczał ani nie przepraszał. Aleksa potrząsnęła głową, jakby
chciała się obudzić ze złego snu.
Cały czas myślała...
Ufała mu.
- Ale ty... ja... tyle ci powiedziałam. Więcej niż komukolwiek. -
Otworzyła przed nim swoją duszę, nie wiedząc, kim on jest. - Byłam z tobą
szczera.
- To dobrze. Nie musisz tego żałować.
- To, co zrobiłeś, było okropne. - Czuła się zraniona. - Oszukałeś mnie!
Zaufałam ci, a ty udawałeś kogoś innego.
- To było konieczne. - Stał przed nią pewny siebie i arogancki. - Bycie
żoną sułtana to wielka odpowiedzialność. Myślisz, że zaryzykowałbym
małżeństwo z kobietą o twojej reputacji?
Jego słowa świdrowały jej mózg.
- Nie miałeś zamiaru się ze mną ożenić, prawda? Dlatego chciałeś mi
towarzyszyć, żebym zmieniła zdanie. - Oddech miała płytki i urywany, obraz
103
S
R
sytuacji dotarł do niej z całą przejrzystością. - Wszystkie te historie o sułtanie...
- W ustach jej zaschło i przez chwilę nie mogła mówić. - Niebezpieczeństwa
pustyni, które mi pokazywałeś. To wszystko miało mnie zniechęcić, prawda?
Osobiście chciałeś o to zadbać? - Nie żywił do niej żadnych uczuć. To było
wielkie oszustwo.
- Cieszę się, że większość plotek była wymyślona przez twojego wuja. -
Wzruszył ramionami, nie odpowiadając na żaden z jej zarzutów.
Większość? Jej świadomość zarejestrowała to słowo, ale nie miała czasu,
by pomyśleć, co to może znaczyć.
- To miał być test?
- To już przeszłość.
- Nie wiem, jak mogłam być aż tak głupia! - Dostała gęsiej skórki i drżała
na całym ciele. - Dlaczego niczego nie zauważyłam? Ten mężczyzna w oazie,
który się ukłonił, a potem ten helikopter... - Urwała i zakryła twarz dłońmi. -
Dotarliśmy tu w kilka godzin, ta cała farsa z podróżą przez pustynię... -
Przeszyła go wzrokiem i po raz pierwszy Karim poczuł się nieswojo.
- Przyznaję, że są łatwiejsze sposoby podróżowania, ale chciałem spędzić
z tobą trochę czasu.
- %7łeby mnie odstraszyć.
- Nie udało się.
- Ale próbowałeś. - W jej głosie mieszały się ból i wściekłość. -
Naprawdę się starałeś.
- Pokazałem ci tylko, jak wygląda życie na pustyni.
- Tylko że zapomniałeś się przedstawić. - Postanowiła się dowiedzieć
całej prawdy. - Ile czasu zająłby nam lot do pałacu?
- Krótki lot helikopterem.
104
S
R
- Nie musieliśmy tak ryzykować. Igrałeś z moim życiem. - Pokręciła
głową z niedowierzaniem.
- Nie wiedziałem, że coś ci grozi. Chroniłem cię.
- To niczego nie usprawiedliwia. Zaufałam ci, a ty mnie zdradziłeś.
- W jaki sposób? - Zauważyła napięcie w jego twarzy. - To ty prosiłaś
mnie o wsparcie. Tej nocy, kiedy miałaś koszmary. Dostałaś je, a kiedy nas
zaatakowali, broniłem cię. Gdzie tu zdrada?
- Nie byłeś ze mną szczery. - Czuła się taka zagubiona i bezbronna.
- Gdybym ci powiedział, nie odważyłabyś się wyznać mi prawdy i teraz
nie bylibyśmy małżeństwem.
- Nieprawda. Tobie nie wolno było zerwać umowy.
- Wierz mi, znalazłbym sposób. - Uśmiechnął się ponuro.
- Dlaczego tego nie zrobiłeś? - zapytała i się odsunęła.
Karim przyglądał się jej niewzruszony.
- Nie było takiej potrzeby. Przekonałem się, że nadajesz się na żonę. W
niektórych momentach nawet bardzo... - Spojrzał na nią znacząco, a Aleksa
poczuła, jak zalewa ją fala gorąca.
- Wtedy... prawie... - Jej głowa wypełniła się wspomnieniami, a na
policzkach wykwitły rumieńce.
- Tak. - Jego głęboki głos drażnił jej zmysły. - Prawie. Powstrzymałaś
mnie ze względu na ślub. To dobrze o tobie świadczy. Między innymi dlatego
teraz tu jesteś.
- To miał być test? - Wpatrywała się w niego przerażona. - Wtedy w
jaskini... Sprawdzałeś mnie?
- Nie. To było szczere i nie mam ci za złe twojej reakcji. Miałaś
niezwykle trudne życie. To naturalne, że uległaś komuś, kto dał ci wsparcie.
105
S
R
Spotykała już osoby, które oferowały jej wsparcie, ale nigdy żadnej nie
zaufała. Tym razem miało być inaczej. Tak bardzo się pomyliła.
Właśnie się dowiedziała, że mężczyzna, którego pokochała, nie istnieje.
- Nie wybaczę ci - szepnęła rozżalona.
- Nie ma czego. Chciałaś poślubić sułtana i tak się stało - powiedział
chłodno. - Powinnaś być wdzięczna.
Za co?
Chyba tylko sobie, że nie ujawniła swoich uczuć. Przynajmniej
zaoszczędziła sobie upokorzenia. Dla niego wszystko, co przeżyli na pustyni,
wynikało z czystego pożądania. Nie będzie go uświadamiać, że w jej
przypadku jest inaczej.
- Co teraz będzie?
- Dziś wieczorem jest bankiet z okazji naszego ślubu. Będzie wielu
dygnitarzy.
- Nie chcę tam iść. - Stała oniemiała. - Nie będę umiała się zachować po
tym wszystkim.
- Nie mam zwyczaju się powtarzać - wycedził ze złością - ale zrobię
wyjątek. Kiedy cię nie znałem, nie wydawałaś się odpowiednią kandydatką na
żonę. Musiałem tak zrobić.
- A pierwszej nocy w Rovinie też musiałeś mnie pocałować? - Na tamto
wspomnienie poczuła się strasznie upokorzona.
- Wtedy to ty mnie pocałowałaś. Ale nic dziwnego, oboje tak na siebie
działamy. Koniec na tym, mam jeszcze dużo pracy. Zobaczymy się na
przyjęciu.
- Nigdzie nie idę.
- Teraz jesteś żoną sułtana i musisz wypełniać swoje obowiązki. Chciałaś
tego małżeństwa, bo potrzebowałaś mojej ochrony - rzekł łagodnie. - Teraz
106
S
R
masz to wszystko. Niedługo zajmę się sytuacją w twoim kraju. W zamian
oczekuję lojalności i szacunku.
- Nie można tego kupić - odparła dumnie. - Przyjdę na bankiet, bo taka
jest moja rola. - Spodziewała się, że jej słowa go rozzłoszczą, ale on wydawał
się rozbawiony tym wystąpieniem.
- To dobrze. A co z nocą poślubną? Czy też odegrasz swoją rolę?
- Nie zamierzam z tobą sypiać. - Policzki jej płonęły.
Mówiąc to, próbowała odzyskać kontrolę nad sytuacją. To był akt
samoobrony.
Karim doskonale to wiedział i uśmiechnął się do niej.
- Niezle. Może faktycznie jesteś prawdziwą zbuntowaną księżniczką. Nie
udawaj, że nic do mnie nie czujesz, oboje wiemy, że tak nie jest. - Wyciągnął
rękę i dotknął niesfornego kosmyka, który wysunął się spod welonu. - Ta noc
nie kłamała...
- Ale ty tak! Ufałam ci, a ty mnie oszukałeś. Dla mnie tylko to się liczy.
Dla kobiety seks to coś więcej niż chemia. Pragnęłam mężczyzny, który był ze
mną na pustyni.
- Ja się nie zmieniłem, więc w czym problem?
- Nie znam cię!
- Poznasz mnie już dziś w nocy, kiedy przyjdziesz do mojej sypialni. -
Pogładził jej policzek, a Aleksa musiała użyć całej siły woli, żeby się odsunąć.
- Nie dotykaj mnie.
- Sama tak wybrałaś - zawyrokował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]