[ Pobierz całość w formacie PDF ]

NIE MA UCIECZKI 135
taczkach mieszali cement z wodÄ…. Ellie stanęła koÅ‚o Ni­
cka.
- Trzymaj szlauch i dodawaj wody, kiedy ci każę - po­
lecił.
ZrobiÅ‚a, jak powiedziaÅ‚. CzekaÅ‚a teraz na jego polece­
nie. Gdy kiwnął głową, dolała wody.
- Wystarczy - powiedział Nick i zamieszał. - Czy nie
mogłabyś włożyć na siebie czegoś innego? - zapytał tak
cicho, że nikt inny go nie usłyszał.
- Dlaczego?
- Znowu masz na sobie te nieprzyzwoite szorty. Philip
jest żonaty, nie powinnaś go kusić.
Ellie rozejrzała się, obawiając się, że ktoś to usłyszał.
Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na słowa Nicka.
- Cśś - wyszeptała.
- Nie patrz tak na mnie, bo siÄ™ zagapisz i cement
stwardnieje w taczkach. A co do kwestii prywatności, to
musimy ją omówić.
- Tak uważasz?
- Tak.
Pochylił się i pocałował ją mocno w uśmiechnięte usta,
a potem cofnął się i wrócił do mieszania, jakby nigdy nic.
Ellie patrzyła na ciemne włosy Nicka, na grę muskułów
pod skórą, na jego silne ramiona, na dłonie. Zwilżyła
językiem wargi. Nick nic nie mówił. Rozejrzała się wkoło.
Kat obrzuciła ją wrogim spojrzeniem.
Nikt więcej nie widział. Odbyło się to zbyt szybko.
Chcąc to zlekceważyć, Ellie mrugnęła do Kat, ale
dziewczyna, wściekła, odwróciła się do niej plecami.
- Możemy wylewać!-zawołał Philip.
136 NIE MA UCIECZKI
Wszyscy wzięli się żwawo do roboty i przed wieczorem
prace były zakończone.
- Wygląda świetnie - oceniła Ellie, z dumą oglądając
wynik ich wysiłków.
SÅ‚oÅ„ce staÅ‚o już nisko. Wszyscy byli zmÄ™czeni, brud­
ni i marzyli tylko o tym, żeby odpocząć. Staw byÅ‚ skoÅ„­
czony.
- Kiedy będziemy mogli nalać wody? - zapytała Ellie.
- Najpierw musi wyschnąć - odrzekÅ‚ Philip, wyciera­
jąc ręce w jakąś szmatę. - Zabierze to pewnie kilka dni.
Nie trzeba się spieszyć.
- A poza tym musimy jeszcze zbudować wodospad -
wtrącił Nick, wypłukując resztki cementu z taczek.
- Nie mogę się doczekać. Jak myślicie, czy kaczkom
się będzie tu podobać?
- Jeżeli nie, to upieczemy je i zjemy na kolacjÄ™ - zażar­
tował Philip i zaczął zbierać łopaty.
Ariel i Margot złożyły puste worki po cemencie. Kat
stanęła koło Nicka, proponując mu pomoc przy usuwaniu
śladów piasku i żwiru.
- Jestem głodny jak wilk - powiedział Jed i położył się
na ziemi.
Brad i Tomas usiedli obok niego.
- Co jest na kolacjÄ™?
Alberta już miała odpowiedzieć, kiedy przeszkodził jej
Nick.
- Chwileczkę, jeszcze nie skończyliśmy.
Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni.
- Każdy podpisze się na obwodzie stawu. Dzięki temu
imiona jego budowniczych zostanÄ… uwiecznione na za-
NIE MA UCIECZKI 137
wsze. Ariel, zrób to pierwsza. Potem Brad i tak dalej,
w porzÄ…dku alfabetycznym.
Nick wręczył dziewczynie gruby patyk. Spojrzał na
Ellie i zauważył, że jest bardzo zadowolona. Tak mało
było potrzeba, żeby rozpromieniła się jak dziecko w Boże
Narodzenie.
Ariel z dumą wypisała swoje imię w jeszcze miękkim
betonie. Brad stał obok niej i przyglądał się.
- Kolacja? Jeszcze nic nie zrobiłam. Byłam zbyt zajęta
tutaj z wami - powiedziaÅ‚a Alberta, przysiadajÄ…c na od­
wróconych do góry dnem taczkach. - Jestem zmęczona.
Wymyślcie coś, co się szybko robi.
Ellie uśmiechnęła się.
- Jest doskonaÅ‚e rozwiÄ…zanie tego problemu. Zapra­
szam wszystkich na pizzÄ™. Umyjcie siÄ™ i jedziemy.
- Zwietnie! - zawołał Jed.
W pizzerii było mnóstwo ludzi, musieli więc poczekać
w kolejce. Ellie zaczęła czytać ogromny spis potraw wid­
niejÄ…cy na Å›cianie. NieÅ›wiadomie poruszaÅ‚a przy tym ra­
mionami, starając się rozluznić obolałe mięśnie.
Nagle poczuÅ‚a na ramionach ciepÅ‚e dÅ‚onie, które zaczÄ™­
ły je delikatnie masować. Spojrzała na Nicka. Popatrzył jej
przez chwilę w oczy, a potem odwrócił wzrok.
Ellie doszÅ‚a do wniosku, że wspaniale. Od Å›mierci mat­
ki nikt się o nią nie troszczył, to ona martwiła się o ojca
i brata. OpiekuÅ„czy gest Nicka sprawiÅ‚ jej ogromnÄ… przy­
jemność. I stanowił niespodziankę. Miłą niespodziankę.
Usiedli wszyscy przy dużym stole pod ścianą. Ellie
z przyjemnością zauważyła, że Nick jest odprężony. Nie
138 NIE MA UCIECZKI
było w nim dzisiaj śladu zwykłej rezerwy. Wyglądało na
to, że bawi się równie dobrze jak pozostali.
Gdy na stole pojawiła się pizza, Nick zaczął opowiadać
o swoim życiu w San Francisco. Nie chcÄ…c pozostać w ty­
le, Jed dorzucił parę historyjek o własnych wyczynach.
Inni poszli w jego Å›lady i wkrótce na wyÅ›cigi snuli niesa­
mowite opowieści.
Nick słuchał teraz, jak mówią inni. W pewnej chwili,
gdy zauważyÅ‚ spojrzenie Ellie, zaczÄ…Å‚ żaÅ‚ować, że nie je­
dzÄ… tej kolacji tylko we dwoje. Co jest w tej kobiecie,
zastanawiał się, co sprawia, że chcę się o niej wszystkiego
dowiedzieć? %7łe chcę wiedzieć, jak traktowało ją życie, co
jÄ… uszczęśliwia, a co zÅ‚oÅ›ci, że pragnÄ™, by życie oszczÄ™dza­
ło jej bólu i rozczarowań?
Poprawił się na krześle i oparł wygodniej, starając
się odzyskać dawny dystans. Po doświadczeniach z Sheilą
nie zamierza przecież wiązać się z nikim. Ellie go pociąga.
Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Ale na tym
koniec. Kiedy upłyną trzy miesiące, nie zostanie z nią,
odejdzie.
- CzujÄ™ wszystkie mięśnie - odezwaÅ‚ siÄ™ Philip. - SÄ…­
dzę, kochanie, że powinniśmy już jechać.
- Jestem gotowa - odrzekła Margot, zbierając swoje
rzeczy. - Merci, cherie, za to że włączyłaś nas do tych
męczących prac. Na drugi raz nie dzwoń do nas!
Ellie roześmiała się. Podziękowała Margot i Philipowi
i pożegnała się z nimi serdecznie, a wkrótce także ona
i pozostali poszli w ich ślady. Wszyscy byli zmęczeni, ale
ich twarze rozjaśniały uśmiechy, na których widok Ellie aż
serce rosło. Tym dzieciakom potrzebne są pozytywne do-
NIE MA UCIECZKI 139
świadczenia, myślała. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień
im ich dostarczył.
Wsiedli do trzech samochodów: dwóch ciężarówek
i starego wozu Gusa i Alberty. Ellie prowadziÅ‚a jednÄ… ciÄ™­
żarówkę, Rusty - drugą. Zauważyła, że Kat usadowiła się
obok Nicka w ciężarówce Rusty'ego. Westchnęła, mając
nadzieję, że Nick nie zachęca dziewczyny i że Kat nie
zrobi niczego nieodpowiedniego.
- Ellie - odezwała się Ariel. W ciężarówce był jeszcze
Tomas, jak się zdawało, pogrążony we śnie.
- Co takiego?
- Czy myślisz, że ja kiedyś wyjdę za mąż?
- Spodziewam się, że tak.
- Nie miałam pewności, czy tego chcę, ale teraz...
widząc Philipa i Margot, myślę, że kto wie... On jej nie
bije, prawda?
Ellie spojrzała na Ariel z ukosa.
- Nie, Philip nigdy by nie uderzył Margot. Ani ona
jego.
- To miłe.
- Oni siÄ™ kochajÄ….
- A ty nie masz męża - stwierdziła Ariel.
- Małżeństwo nie jest dla wszystkich. Jeżeli jednak
kobieta spotka właściwego mężczyznę, to chce dzielić
z nim życie, budować je wspólnie. Jak Margot i Philip.
Tobie też się to może zdarzyć. Może ci się też poszczęścić
i będziesz miała dzieci, które wzbogacą twoje życie. Jak
Gus i Alberta. Oni mają czterech synów.
Przez mgnienie oka Ellie pomyÅ›laÅ‚a o Nicku. Wyobra­
ziła sobie ich wspólne życie. Prowadziliby razem ranczo,
140 NIE MA UCIECZKI
Nick uczyÅ‚by jej podopiecznych zasad ksiÄ™gowoÅ›ci i pro­
wadzenia firmy, pokazywał im, jak wypełniać formularze,
sporządzać kosztorysy, jak płacić rachunki. Czy ich dzieci
miałyby jasne włosy, czy ciemne jak Nick?
- Mnie się zdaje, że lepsze jest życie w pojedynkę -
powiedziała z namysłem Ariel.
- Nie jest lepsze ani gorsze, to jeden ze sposobów życia
- odrzekła Ellie.
- Samotny - dodał Tomas.
- Myślałam, że śpisz.
- Jak można spać, kiedy kobiety pytlują? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl