[ Pobierz całość w formacie PDF ]

za do wo lo ny& A póki oczy ma na swo im miej scu, ży cie jest dla nie go jak desz czów ka. Przy cho dzi
do nas je den in tel i cią gle się skar ży. %7ły cie, mówi, chło pa ki, jest ta kie ja ło we& a gdy stąd wy cho dzę,
czu ję się jak bo ha ter! Po, daj my na to,  Kul ce czy  Jed nym na dwu na stu zu peł nie ina czej na sie bie pa -
trzę. Praw da, El? Wszyst ko zno wu na bie ra sma ku - baby, żar cie, wino&
- Tak - po ki wa łem gło wą ze współ czu ciem - do sko na le pana ro zu miem. Ale dla mnie to wszyst ko jest
ja ło we.
- Sleg mu po trzeb ny - ode zwał się El ba sem.
- Co, co? - za py ta łem.
- Sleg, mó wię.
Okrą gło gło wy się skrzy wił.
- Daj spo kój, El. Coś ty dzi siaj taki&
- Sram na nie go - po wie dział El. - Nie lu bię ta kich& wszyst ko dla nie go ja ło we, nic mu nie pa su je&
- Niech pan go nie słu cha - po wie dział po jed naw czo okrą gło gło wy. - Całą noc nie spał&
- Nie, dla cze go? - sprze ci wi łem się. - To bar dzo in te re su ją ce. Co to za sleg?
Okrą gło gło wy zno wu się skrzy wił.
- To nie przy zwo ite, ro zu mie pan? - wy ja śnił. - Niech pan nie słu cha Ela, to pro sty chło pak, do bry, ale
na ubli ża nie czło wie ko wi to dla nie go pest ka. A sleg to nie do bre sło wo. Te raz ja cyś chu li ga ni za czę li
je na mu rach pi sać. Chu li ga ne ria, co? Smar ka cze, na wet nie ro zu mie ją, co to ta kie go, a pi szą& wi dzi
pan, ba rier kę ostru ga li śmy& ja kiś ło buz na ba zgrał, jak bym go zła pał, to bym mu uszy ode rwał& Prze -
cież u nas na wet ko bie ty by wa ją.
- Po wiedz mu - zwró cił się El do okrą gło gło we go - żeby so bie za ła twił sleg i się uspo ko ił. Niech po -
szu ka Buby&
- Za mknij się, El - rzekł okrą gło gło wy su ro wo. - Pro szę go nie słu chać.
Sły sząc imię Buby, zno wu na peł ni łem szklan kę i usia dłem wy god niej.
- I co to ta kie go jest? - za py ta łem. - Ja kiś taj ny na łóg?
- Taj ny! - za hu czał El ba sem i za śmiał się nie przy jem nie.
Okrą gło gło wy też się ro ze śmiał.
- U nas nie może być nic taj ne go - wy ja śnił. - Ja kie mogą być ta jem ni ce, gdy na ród od pięt na stu lat
do no si? Ci dur ni in te le wszyst kie ta jem ni ce na gła śnia ją& chcą dwu dzie ste go ósme go za męt urzą dzić,
szep czą, mio ta cze min za mia sto po cią gnę li, niby żeby scho wać, no do słow nie jak dzie ci&
- Po wiedz mu - pro sty chło pak El nie da wał za wy gra ną. - Po wiedz mu i niech zjeż dża do dia bła. Nie
broń go. Po wiedz mu, niech idzie do Buby, do Oazy i ko niec gad ki.
Wy rzu cił na ba rier kę mój port fel i blan kiet. Do pi łem whi sky.
- Oczy wi ście, to pań ska spra wa i zro bi pan, jak ze chce - rzekł po waż nie okrą gło gło wy - ale ja panu
ra dzę trzy mać się z da le ka. Moż li we, że wszy scy do sle gu doj dzie my, ale im póz niej, tym le piej. Nie
umiem wy ja śnić, tyl ko czu ję, że do tego - jak do trum ny - ni g dy nie jest za póz no, a za wsze za wcze śnie.
- Dzię ku ję - po wie dzia łem.
- Jesz cze dzię ku je! - za re cho tał El. - Wi dzia łeś kie dyś coś ta kie go? Jesz cze dzię ku je!
- Trzy ru ble za trzy ma li śmy - uprze dził okrą gło gło wy. - A blan kiet niech pan po drze. Albo nie, ja pod -
rę. Bo jesz cze, nie daj Boże, coś się panu sta nie, a po tem po li cja przy cze pi się do nas.
Scho wa łem port fel.
- Szcze rze mó wiąc, nie ro zu miem, cze mu nie za mkną wa sze go in te re su.
- U nas wszyst ko jest uczci wie i szcze rze - rzekł okrą gło gło wy. - Nikt ni ko go nie zmu sza. A jak się
coś sta nie, sam je steś so bie wi nien. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl