[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śpiewnikiem Stare i nowe pieśni kościelne",
starając się wypatrzeć siedzących przy jego
stole. Annette i Dancer spletli palce na modli
tewniku, Coke'owie śpiewali harmonijnie jak
* For Those in Peril on the Sea" angielska pieśń
kościelna.
** Nearer My God to Thee" angielska pieśń koś
cielna.
72
dwa anioły, a pani Porteous przerywała tros
kliwie utrzymywany na swej twarzy wyraz
świątobliwości, żeby rzucać płomienne spojrze
nia na Shawe-Wilsona i na niego. PaniÄ… Judd
poproszono do akompaniowania na pianinie,
a brygadier Broster z niezadowoloną miną stał
w pierwszym rzędzie. Kanonik Swingle wygło
sił kazanie trwające dwadzieścia pięć minut,
po czym odśpiewano hymn narodowy i wszys
cy pospieszyli na dół, żeby blask cnoty wzmoc
nić porannym dżynem. Na rufie Charlemagne"
opuszczono banderÄ™, przeliczono kolektÄ™, pra
wie w całości oddano ją intendentowi i jeśli
chodziło o statek, zainteresowanie niedzielą
wygasło.
Nałożywszy czapki Ebbs i Shawe-Wilson
opuścili salon i udali się do hallu położonego
przy drzwiach wejściowych do pierwszej kla
sy, gdzie mieściły się biura intendenta i salon
fryzjerski. Było to miejsce stające się na mo
rzu jak gdyby rynkiem, punktem centralnym
życia statkowego, gdzie można było wywiesić
ogłoszenia, zebrać wiadomości, obejrzeć dziew
częta i wymienić plotki.
Po nieco zakłóconym spoczynku nocnym
nie przeprowadzę zwykłej niedzielnej kapitań
skiej inspekcji statku obwieścił Ebbs, ziewa
jÄ…c. Zamiast tego sam, nieoficjalnie obejdÄ™
statek po południu.
To nie przysporzy panu, panie kapitanie,
popularności wśród załogi natychmiast od
parował Shawe-Wilson. Oni nie bardzo lu
biÄ…, kiedy kapitan wtyka nos w ich sprawy.
Jeżeliby pan zechciał wysłuchać reszty te
go, co* mam do powiedzenia cierpliwie mó
wił Ebbs może by mi pan oszczędził dobro
dziejstw pańskich porad dotyczących dowodze
nia moim statkiem. Chcę, żeby pan powiado
mił wszystkie działy o moich zamiarach, tylko
73
dlatego, żeby ktoś nie pomyślał, że wtykam
nos", jak pan to określa.
Kapitan Buckie zwykle inspekcjÄ™ i tak
dalej zlecał mnie, panie kapitanie.
Kapitan Buckie, niechętnie to panu przy
pominam, niestety nie jest już z nami.
Och, oczywiście, panie kapitanie. To była
tylko propozycja. Myślałem, że w tym momen
cie pan kapitan będzie wolał skoncentrować
się na nauce postępowania z pasażerami.
Panie Shawe-Wilson Ebbs opanował
się i wysiąkał nos. Po czym kontynuował:
Mam całkowite zaufanie do swoich umiejętnoś
ci kierowania statkiem i ludzmi na nim... niech
pan to sobie wbije w głowę i tam to zatrzyma.
Tak jest, panie kapitanie.
% Skoro już jesteśmy przy tym... jak tam
z alarmem łodziowym? Według Regulaminu
Kompanii to należy do pańskich obowiązków.
Dlaczego nie było alarmu łodziowego? Od ty
godnia jesteśmy na morzu.
Pogoda była zbyt sztormowa, panie ka
pitanie.
Ta odpowiedz, panie Shawe-Wilson,
śmiesznie zabrzmi w Izbie Morskiej. Dziś
o czwartej przećwiczymy załogę i pasażerów
na miejscach zbiórki alarmowej.
Ależ to niedziela, panie kapitanie.
Nie wiedziałem, panie Shawe-Wilson, że
pańskie zasady religijne sięgają aż tak daleko.
Nie możemy mieć w niedzielę alarmu
łodziowego, panie kapitanie. Dziś jest pasażer
ski popołudniowy turniej wista.
A żeby to było nawet pasażerskie pranie
popołudniowe! Alarm łodziowy o czwartej!
% Mogę tylko panu powiedzieć, panie ka
pitanie, że pasażerowie będą ogromnie rozcza
rowani rzekł starszy oficer.
74
% Do diabła, panie Shawe-Wilson. Bezpie
czeństwo statku przede wszystkim, prawda?
Jestem kapitanem czy nie?
Tak jest, panie kapitanie...
Alarm łodziowy więc, panie Shawe-Wil
son. O czwartej. A co pan tu robi, u diabła?
Ostatnia uwaga zatrzymała Jaya, czwartego
oficera, niczym lasso. W niedzielnym mundu
rze zstępował po schodach z pokładu nie za
uważywszy Ebbsa.
Czy pan wie, że Regulamin Kompanii
zabrania młodszym oficerom wstępu na pokła
dy pasażerskie? zagrzmiał Ebbs.
Jay otworzył usta. Stał przygarbiony,
kurczowo ściskając brzeg marynarki, lewą
kostkę pocierając prawym obcasem. Był w tym
wieku i stopniu, że naprawdę bał się wszyst
kich kapitanów.
Szedłem zaznaczyć popołudniową pozycję
na mapie dla pasażerów, panie kapitanie
wymamrotał. W rzeczywistości po nabożeń
stwie, w prasowalni prawej burty, miał mieć
z rudowłosą dziewczyną randkę umówioną po
niesłychanie trudnej, a pomysłowej wymianie
bilecików.
Teraz jest jedenasta piętnaście, panie Jay.
Jay usiłował wydobyć z siebie głos.
Proszę natychmiast wracać do swoich po
mieszczeń. Intendent! ciągnął Ebbs, kiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]