[ Pobierz całość w formacie PDF ]

guły jednokierunkowe, zawsze były remontowane w tym samym czasie. W rezultacie takich
decyzji, niezrozumiałych dla normalnych użytkowników, ale niewątpliwie podjętych w imię
wyższych racji, przemieszczenie się ze wschodu na zachód wymagało objechania połowy
miasta. Obecnie właśnie trwały remonty i fakt ten postanowiłam wykorzystać dla zgubienia
ogona, a przede wszystkim ustalenia samochodu, którym ten ogon będzie się za mną poruszał.
W poniedziałkowy poranek przystąpiłam do wykonywania planu. Zasadziłam się przy
telefonie, pragnąc uzyskać od informacji telefonicznej aktualny numer mojego przyjaciela ze
studiów, który trafił do policji, i o ile dobrze słyszałam, jeszcze go z niej nie wyrzucili. Zaczę-
łam od grzecznej prośby o numer Jacka Rzetelskiego, który telefon na pewno miał, ale ten
figurujący w moim notesie okazał się nieaktualny. Pani z informacji grzecznie mi odpowie-
działa, że numeru nie poda. Nie wierząc w to, co usłyszałam, usiłowałam jej wytłumaczyć, że
numer znajomego, który miałam, okazał się nieaktualny. Być może go zmienił, a może zmie-
nił adres, w każdym razie na pewno ma inny numer telefonu. Na to pani z informacji spytała o
aktualny adres Jacka Rzetelskiego, informując, że być może będzie mogła pomóc. Pomijając
fakt, że jego adres nigdy mi nie był do szczęścia potrzebny, z całą pewnością nie znałam ak-
tualnego. Beznadziejnie usiłowałam więc wytłumaczyć, że jak mi poda wszystkich Jacków
Rzetelskich, którzy przecież nie mogli występować w tysiącach egzemplarzy, znajdę sobie
właściwego. W odpowiedzi usłyszałam, że to niemożliwe. Ochrona danych osobowych.
59
Wzięłam głęboki oddech, szybko sobie samej wyjaśniając, że w informacji telefonicznej
nie muszą pracować tytany intelektu. Odwołałam się do faktu, że gdybym miała aktualną
książkę telefoniczną, to wszystkich Rzetelskich mogłabym znalezć i obdzwonić bez jej po-
mocy. Przyznała mi rację, dalej odmawiając informacji, gdyż aktualnej książki telefonicznej
nie ma, a niektórzy Rzetelscy nie podpisali zgody na ujawnianie swych numerów, co muszą
zrobić zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Gdyby to oświadczenie podpisali, to
co innego. Nie podpisali, więc nic zrobić nie może.
- Ale nie zastrzegli sobie numerów i normalnie byliby w książce telefonicznej? - pyta-
łam z coraz mniejszą nadzieją na uzyskanie satysfakcjonującej mnie odpowiedzi.
- Tak. Ale takiej książki nie ma - stanowczo odpowiedziała mi informacja telefoniczna,
kończąc dyskusję.
Pytanie, po co w takim razie istnieją, skoro nie wolno im podawać numerów telefonicz-
nych, zawisło w powietrzu. Obłędna ustawa o danych osobowych dopadła mnie osobiście.
Nie pozostało mi nic innego jak bezpośredni kontakt.
Przypomniałam sobie jeszcze jednego z kolegów, który być może nadal pracuje w poli-
cji, i udałam się na parking, rozpoczynając wprowadzenie w życie podstępnego planu pozby-
cia się ogona.
Na parkingu starannie obejrzałam wszystkie stojące pojazdy, ale żadnego obcego nie
dostrzegłam. Obejrzałam jeszcze ulicę, przy której istniał parking, zakładając, że powinnam w
samochodzie dostrzec jakąś postać. Zamiary powiodły mi się średnio.
Od wczesnego dzieciństwa jestem krótkowidzem. Z bliska widzę doskonale, okularów
używam do prowadzenia samochodu i do niczego więcej. Przyjaciele znają moją przypadłość
i nie obrażają się, gdy ich nie dostrzegam. Z reguły zresztą poznaję ich po sylwetce i po ru-
chach, więc widok twarzy nie jest mi do niczego potrzebny. Poza tym jestem babą, a połowę
ludzkości, jak wiadomo, stanowi rodzaj męski, który ma obowiązek pierwszy kłaniać się ko-
bietom. Na takie ukłony zawsze uprzejmie odpowiadam, nawet jeżeli osobnik z nikim mi się
nie kojarzy. Co prawda, kilkakrotnie zdarzało mi się być podrywaną na uprzejmy ukłon, ale
przykrości szczególnej mi to nie sprawiło, więc stałego noszenia okularów nadal nie uznawa-
łam za konieczne.
W obecnej sytuacji dostrzec mogłam kogokolwiek jedynie w najbliższych pojazdach.
Zaniechałam zatem bezprzedmiotowych usiłowań, zakładając, że przydzielony mi ogon
ujawni się, gdy ruszę. Zidentyfikuję go na ulicach miasta i podstępnie zgubię. Informacje,
które chcę zdobyć, do tajemnic zawodowych nie należą i pytani o nie znajomi udzielą mi ich
60
bez oporu. Gdyby jednak ktoś zaczął się zastanawiać, na co mi one, tajemnica Marcina może
wyjść na jaw. Na tym zaś zupełnie mi nie zależało.
Skomplikowany plan zaczęłam realizować nieprawidłowo, wycofując samochód z par-
kingu przy Jaracza na Uniwersytecką. Jeżeli ogon stał przy Jaracza, jedynej ulicy, na którą
powinnam zgodnie z przepisami wyjechać z parkingu, powinien powtórzyć mój manewr, co- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl