• Index
  • TI 01 01 01 03 T B pl(1)
  • Beaton M.C. Hamish Macbeth 03 Hamish Macbeth i śmierć obcego
  • Dominique Adair [Jane Porter 03] Reinventing Jane Porter (pdf)(1)
  • Nora Roberts 03 Z nakazu serca Z nakazu sądu
  • Laurie King Mary Russel 03 A Letter of Mary
  • Fred Saberhagen Vlad Tepes 03 Vlad Tapes
  • William Shatner Tek War 03 Tek Lab
  • Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 03] DragonKnight (pdf)
  • Harrison Harry Bill Bohater Galaktyki 01 Bill bohater galaktyki
  • Baroja, Pio Las inquietudes de Shanti Andia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • uchidachi.htw.pl
  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    W stronę basenu szedł jakiś mężczyzna. Niemal natychmiast
    wskoczył do wody, zdążyła jednak zobaczyć, że był to Sebastian.
    Pływał naprawdę pięknie, a jego silne ruchy były spokojne i pełne
    gracji.
    Zagryzła wargi, zastanawiając się, co powinna zrobić. Miała trzy
    wyjścia. Mogła położyć się i spać ukryta w kącie. Sebastian z
    pewnością nie zauważyłby jej obecności. Mogłaby też wymknąć się
    chyłkiem. Albo po prostu wyjść z ukrycia. Tylko co wybrać?
    W końcu zrobiła coś całkiem innego. Zabrała szlafrok i
    improwizowaną poduszkę, podeszła na brzeg basenu i ułożyła się na
    podłodze. Słuchając rytmicznych uderzeń ramion Sebastiana o wodę,
    zasnęła.
    - O mój Boże, tylko nie to!
    Emma otworzyła oczy i zobaczyła stojącego nad nią i
    ociekającego wodą Sebastiana.
    - Przysięgam, że dzisiaj nawet nie tknąłem piłki. Co ty tu robisz?
    Uśmiechnęła się i przeciągnęła leniwie.
    - Szukałam jakiegoś chłodnego miejsca, gdzie dałoby się zasnąć.
    Wiesz, kiedy już włożą ci tę koronę na głowę, powinieneś natychmiast
    kazać zainstalować w zamku klimatyzację.
    Sebastian zaśmiał się i usiadł obok niej po turecku.
    - Zupełnie jak tamtego dnia - zauważył. - Chyba podobnie to
    wyglądało, kiedy się poznaliśmy, prawda?
    118
    RS
    Ujął jej dłoń i zaczął bawić się jej palcami. Tak przyjemnie było
    czuć jego chłodną rękę na rozgrzanej skórze.
    - Gdzie się nauczyłeś tak świetnie pływać? - spytała.
    - Kiedy byłem młodszy, pływałem, żeby się uspokoić.
    Wydawało mi się, że wszystko i wszyscy są przeciwko mnie, więc
    żeby rozładować napięcie, całymi godzinami siedziałem w wodzie.
    No i z czasem nabrałem wprawy.
    Ze zmarszczonym czołem wpatrywała się w jego piękną twarz.
    Przecież ludzie obdarowani taką urodą, bogactwem i pozycją powinni
    być zawsze szczęśliwi.
    - A co cię tak frustrowało? Zastanawiał się przez chwilę.
    - Julius przodował w każdej dziedzinie - powiedział w końcu. -
    Wszyscy wciąż go wychwalali. Ja byłem niezręczny, przysadzisty,
    zupełnie tu nie pasowałem.
    - Ty? - Patrzyła na niego z niedowierzaniem.
    - Tak, Emmo. - Uśmiechnął się krzywo. - Nie zawsze byłem
    takim wspaniałym okazem, jaki teraz oglądasz -powiedział kpiąco.
    - Trudno w to uwierzyć - mruknęła.
    Powinien zobaczyć, jak wyglądało moje dzieciństwo, pomyślała
    ze smutkiem. Dowiedziałby się wtedy, jak to jest być niekochanym i
    niedocenianym. Zaraz jednak skarciła się za tę myśl. Dla każdego
    człowieka jego piekło jest najgorsze.
    Bezwiednie wyciągnęła rękę i palcem zatrzymała kroplę wody,
    która ściekała z opalonego uda Sebastiana. I choć zdawała sobie
    sprawę, że nie powinna tego robić, nie cofnęła ręki.
    119
    RS
    - Masz taką chłodną skórę - powiedziała cicho, tym razem
    sięgając do kropli, która płynęła po jego piersi,
    Sebastian drgnął, a Emma podniosła wzrok na jego twarz.
    Chciała... sama nie wiedziała, czego chce, ale to pragnienie było tak
    silne, tak bolesne, że konsekwencje przestały się liczyć.
    - Emmo. - W jego głosie zabrzmiała jakaś ostrzegawcza nuta.
    - Tak, Sebastianie? - szepnęła, rysując palcem na jego piersi
    serce przebite strzałą. Jego skóra była gładka jak aksamit.
    - Igrasz z ogniem, Emmo - powiedział, przytrzymując jej dłoń. -
    Można się oparzyć.
    - Nigdy jeszcze nie oparzyłam się w taki sposób - szepnęła. -
    Więc się nie boję.
    Położyła rękę na jego policzku i przesunęła ją wzdłuż szyi na
    pierś, gdzie przed chwilą rysowała serce.
    Sebastian przymknął oczy, a z jego ust wydobył się zduszony
    jęk.
    - Och, Emmo - szepnął głosem aż ochrypłym z pożądania.
    Kiedy ją uniósł i przyciągnął do siebie, przytuliła się mocno do
    jego twardego ciała. A kiedy pochylił nad nią głowę, rozchyliła wargi
    i westchnęła z rozkoszy, czując, jak jego język wsuwa się do jej ust.
    Chłonęła go tak, jakby umierała z pragnienia.
    Miał naprawdę wspaniałe ciało. Przez cienkie kąpielówki czuła,
    jak zareagował, kiedy tylko go dotknęła. Po raz pierwszy dowiedziała
    się, że ma taką moc. Pragnęła ją teraz wypróbować.
    To było zupełnie nowe uczucie, coś, co zdarza się raz w życiu.
    Czuła się tak, jakby wokół nich zaczęły wybuchać fajerwerki. Jak
    120
    RS
    podczas obchodów jakiegoś święta. O właśnie, to było to. Zwiętowali
    jej uczucie do księcia.
    Bo nagle zdała sobie sprawę z tego, co ukrywała przed sobą od
    wielu dni. Była zakochana. Nie mogła dostać Sebastiana na całe życie,
    ale przynajmniej mogła go mieć w tej chwili. I zamierzała wziąć tyle,
    ile się da.
    Nigdy wcześniej nie pragnęła mężczyzny w taki sposób. To było
    jak opętanie, jakby potrzeby ciała przejęły kontrolę nad umysłem.
    Sebastian rozpiął jej bluzeczkę, odsłaniając biust, i bardzo
    delikatnie, niemal z czcią dotknął jej sutków. Drżała na całym ciele, a
    pragnienie stało się tak bolesne, że miała ochotę krzyczeć.
    - Proszę, powiedz, co mam robić - szepnęła, wsuwając palce w
    jego włosy i wyginając ciało w łuk, żeby być jak najbliżej niego.
    Zamarł i odsunął się.
    - Nie masz żadnego doświadczenia, prawda? - spytał
    niedowierzająco.
    Tak bardzo żałowała, że nie może zaprzeczyć.
    - Przepraszam... Spróbuję robić wszystko jak trzeba, ale powiedz
    mi...
    Przyglądał się jej przez chwilę, po czym przytulił ją mocno. Jego
    śmiech odbił się echem od ścian pływalni.
    - Nie, najdroższa Emmo - wymruczał, przytulając policzek do jej
    twarzy. - Musimy przestać.
    - Ale... ja chcę...
    - Wiem, czego pragniesz. I wiem, jak się czujesz. Ja pragnę tego
    samego. Ale to nie byłoby właściwe. Nie w ten sposób.
    121
    RS
    Leżała w jego ramionach, przełykając łzy. Była szczęśliwa, ale
    jednocześnie bardzo smutna. Jeśli dziś nie będą się kochać, już nigdy
    tego nie zrobią. Kiedy nadejdzie świt, oboje wrócą do swoich
    prawdziwych postaci. A książę i kucharka nie mogą się ze sobą
    zadawać.
    - Dlaczego akurat dzisiaj musisz się zachowywać jak
    dżentelmen? - pożaliła się cicho.
    - Emmo... Pragnę cię, chyba nigdy tak bardzo nie pragnąłem
    żadnej kobiety, ale jeszcze bardziej zależy mi na tobie. Wolę cię
    chronić, niż wykorzystać.
    Chciała zaprotestować, lecz jej pożądanie nie było już takie
    silne, a wiedziała, że to i tak nic nie da. Leżała więc spokojnie
    wtulona w jego ramiona, bo to było najlepsze miejsce, w jakim mogła
    się znalezć.
    Było już dobrze po północy, kiedy wracała do siebie. Na
    korytarzu panowały ciemności, a zamek wydawał się uśpiony. Nagle
    otworzyły się drzwi biblioteki.
    - Och! - Emma podskoczyła przerażona, kiedy tuż przed nią
    stanęła księżna Trudy.
    - Przepraszam, kochanie. Nie słyszałam cię. - Księżna się
    uśmiechnęła. - Nie możesz spać? Mam na to znakomite lekarstwo.
    Z pewnością nie byłaby tak przyjaznie nastawiona, gdyby
    wiedziała, że dwie ostatnie godziny spędziłam sam na sam z
    Sebastianem, pomyślała Emma, szczęśliwa, że w panujących wokół
    ciemnościach nie widać jej zarumienionej twarzy.
    122
    RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl
  • Wątki