[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W stronę basenu szedł jakiś mężczyzna. Niemal natychmiast
wskoczył do wody, zdążyła jednak zobaczyć, że był to Sebastian.
Pływał naprawdę pięknie, a jego silne ruchy były spokojne i pełne
gracji.
Zagryzła wargi, zastanawiając się, co powinna zrobić. Miała trzy
wyjścia. Mogła położyć się i spać ukryta w kącie. Sebastian z
pewnością nie zauważyłby jej obecności. Mogłaby też wymknąć się
chyłkiem. Albo po prostu wyjść z ukrycia. Tylko co wybrać?
W końcu zrobiła coś całkiem innego. Zabrała szlafrok i
improwizowaną poduszkę, podeszła na brzeg basenu i ułożyła się na
podłodze. Słuchając rytmicznych uderzeń ramion Sebastiana o wodę,
zasnęła.
- O mój Boże, tylko nie to!
Emma otworzyła oczy i zobaczyła stojącego nad nią i
ociekającego wodą Sebastiana.
- Przysięgam, że dzisiaj nawet nie tknąłem piłki. Co ty tu robisz?
Uśmiechnęła się i przeciągnęła leniwie.
- Szukałam jakiegoś chłodnego miejsca, gdzie dałoby się zasnąć.
Wiesz, kiedy już włożą ci tę koronę na głowę, powinieneś natychmiast
kazać zainstalować w zamku klimatyzację.
Sebastian zaśmiał się i usiadł obok niej po turecku.
- Zupełnie jak tamtego dnia - zauważył. - Chyba podobnie to
wyglądało, kiedy się poznaliśmy, prawda?
118
RS
Ujął jej dłoń i zaczął bawić się jej palcami. Tak przyjemnie było
czuć jego chłodną rękę na rozgrzanej skórze.
- Gdzie się nauczyłeś tak świetnie pływać? - spytała.
- Kiedy byłem młodszy, pływałem, żeby się uspokoić.
Wydawało mi się, że wszystko i wszyscy są przeciwko mnie, więc
żeby rozładować napięcie, całymi godzinami siedziałem w wodzie.
No i z czasem nabrałem wprawy.
Ze zmarszczonym czołem wpatrywała się w jego piękną twarz.
Przecież ludzie obdarowani taką urodą, bogactwem i pozycją powinni
być zawsze szczęśliwi.
- A co cię tak frustrowało? Zastanawiał się przez chwilę.
- Julius przodował w każdej dziedzinie - powiedział w końcu. -
Wszyscy wciąż go wychwalali. Ja byłem niezręczny, przysadzisty,
zupełnie tu nie pasowałem.
- Ty? - Patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Tak, Emmo. - Uśmiechnął się krzywo. - Nie zawsze byłem
takim wspaniałym okazem, jaki teraz oglądasz -powiedział kpiąco.
- Trudno w to uwierzyć - mruknęła.
Powinien zobaczyć, jak wyglądało moje dzieciństwo, pomyślała
ze smutkiem. Dowiedziałby się wtedy, jak to jest być niekochanym i
niedocenianym. Zaraz jednak skarciła się za tę myśl. Dla każdego
człowieka jego piekło jest najgorsze.
Bezwiednie wyciągnęła rękę i palcem zatrzymała kroplę wody,
która ściekała z opalonego uda Sebastiana. I choć zdawała sobie
sprawę, że nie powinna tego robić, nie cofnęła ręki.
119
RS
- Masz taką chłodną skórę - powiedziała cicho, tym razem
sięgając do kropli, która płynęła po jego piersi,
Sebastian drgnął, a Emma podniosła wzrok na jego twarz.
Chciała... sama nie wiedziała, czego chce, ale to pragnienie było tak
silne, tak bolesne, że konsekwencje przestały się liczyć.
- Emmo. - W jego głosie zabrzmiała jakaś ostrzegawcza nuta.
- Tak, Sebastianie? - szepnęła, rysując palcem na jego piersi
serce przebite strzałą. Jego skóra była gładka jak aksamit.
- Igrasz z ogniem, Emmo - powiedział, przytrzymując jej dłoń. -
Można się oparzyć.
- Nigdy jeszcze nie oparzyłam się w taki sposób - szepnęła. -
Więc się nie boję.
Położyła rękę na jego policzku i przesunęła ją wzdłuż szyi na
pierś, gdzie przed chwilą rysowała serce.
Sebastian przymknął oczy, a z jego ust wydobył się zduszony
jęk.
- Och, Emmo - szepnął głosem aż ochrypłym z pożądania.
Kiedy ją uniósł i przyciągnął do siebie, przytuliła się mocno do
jego twardego ciała. A kiedy pochylił nad nią głowę, rozchyliła wargi
i westchnęła z rozkoszy, czując, jak jego język wsuwa się do jej ust.
Chłonęła go tak, jakby umierała z pragnienia.
Miał naprawdę wspaniałe ciało. Przez cienkie kąpielówki czuła,
jak zareagował, kiedy tylko go dotknęła. Po raz pierwszy dowiedziała
się, że ma taką moc. Pragnęła ją teraz wypróbować.
To było zupełnie nowe uczucie, coś, co zdarza się raz w życiu.
Czuła się tak, jakby wokół nich zaczęły wybuchać fajerwerki. Jak
120
RS
podczas obchodów jakiegoś święta. O właśnie, to było to. Zwiętowali
jej uczucie do księcia.
Bo nagle zdała sobie sprawę z tego, co ukrywała przed sobą od
wielu dni. Była zakochana. Nie mogła dostać Sebastiana na całe życie,
ale przynajmniej mogła go mieć w tej chwili. I zamierzała wziąć tyle,
ile się da.
Nigdy wcześniej nie pragnęła mężczyzny w taki sposób. To było
jak opętanie, jakby potrzeby ciała przejęły kontrolę nad umysłem.
Sebastian rozpiął jej bluzeczkę, odsłaniając biust, i bardzo
delikatnie, niemal z czcią dotknął jej sutków. Drżała na całym ciele, a
pragnienie stało się tak bolesne, że miała ochotę krzyczeć.
- Proszę, powiedz, co mam robić - szepnęła, wsuwając palce w
jego włosy i wyginając ciało w łuk, żeby być jak najbliżej niego.
Zamarł i odsunął się.
- Nie masz żadnego doświadczenia, prawda? - spytał
niedowierzająco.
Tak bardzo żałowała, że nie może zaprzeczyć.
- Przepraszam... Spróbuję robić wszystko jak trzeba, ale powiedz
mi...
Przyglądał się jej przez chwilę, po czym przytulił ją mocno. Jego
śmiech odbił się echem od ścian pływalni.
- Nie, najdroższa Emmo - wymruczał, przytulając policzek do jej
twarzy. - Musimy przestać.
- Ale... ja chcę...
- Wiem, czego pragniesz. I wiem, jak się czujesz. Ja pragnę tego
samego. Ale to nie byłoby właściwe. Nie w ten sposób.
121
RS
Leżała w jego ramionach, przełykając łzy. Była szczęśliwa, ale
jednocześnie bardzo smutna. Jeśli dziś nie będą się kochać, już nigdy
tego nie zrobią. Kiedy nadejdzie świt, oboje wrócą do swoich
prawdziwych postaci. A książę i kucharka nie mogą się ze sobą
zadawać.
- Dlaczego akurat dzisiaj musisz się zachowywać jak
dżentelmen? - pożaliła się cicho.
- Emmo... Pragnę cię, chyba nigdy tak bardzo nie pragnąłem
żadnej kobiety, ale jeszcze bardziej zależy mi na tobie. Wolę cię
chronić, niż wykorzystać.
Chciała zaprotestować, lecz jej pożądanie nie było już takie
silne, a wiedziała, że to i tak nic nie da. Leżała więc spokojnie
wtulona w jego ramiona, bo to było najlepsze miejsce, w jakim mogła
się znalezć.
Było już dobrze po północy, kiedy wracała do siebie. Na
korytarzu panowały ciemności, a zamek wydawał się uśpiony. Nagle
otworzyły się drzwi biblioteki.
- Och! - Emma podskoczyła przerażona, kiedy tuż przed nią
stanęła księżna Trudy.
- Przepraszam, kochanie. Nie słyszałam cię. - Księżna się
uśmiechnęła. - Nie możesz spać? Mam na to znakomite lekarstwo.
Z pewnością nie byłaby tak przyjaznie nastawiona, gdyby
wiedziała, że dwie ostatnie godziny spędziłam sam na sam z
Sebastianem, pomyślała Emma, szczęśliwa, że w panujących wokół
ciemnościach nie widać jej zarumienionej twarzy.
122
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]