[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zakończeniu. Wybiegł, żeby tę odrobinę przynieść.
Porodu? O jakim porodzie on mówi? zapytał sadowiąc się ojciec Shackel.
Mojej siostry wyjaśniła Mavis. Wczoraj urodziła bliznięta. Trzeba będzie ochrzcić je,
ojcze.
Dziękuję, Shonny. Ojciec Shackel wziął nalaną do połowy szklankę. No przemówił,
upiwszy troszkę dziwne rzeczy się zaczynają dziać, nieprawdaż?
Kiedy cię wypuścili? zapytał ponownie Shonny.
Trzy dni temu. Od tej pory byłem w Liverpoolu. To nie do wiary, ale cała hierarchia
duchowna jest na wolności: wypuszczono arcybiskupów, biskupów, wszystkich. Nie musimy się już
kryć. Kto chce, może nawet chodzić w sutannie.
Do nas jakby nie docierały żadne wiadomości zauważyła Mavis. Ciągle tylko gadanie,
gadanie wciąż namawianie, propaganda ale słyszy się jakieś pogłoski, no nie, Shonny?
Ludożerstwo powiedział Shonny. Ofiary z ludzi. Właśnie o tym się słyszy.
Doskonałe wino rzekł ojciec Shackel. Przypuszczam, że wkrótce uchylą zakaz uprawiania
winorośli.
Co to są winorośle, tato? zapytał Llewelyn. Czy to samo, co ofiary z ludzi?
Wy dwoje rozkazał Shonny idzcie potrzymać racicę biednej Bessie. Przedtem pocałujcie
w rękę ojca Shackela.
Racicę ojca Shackela zachichotała Dymphna.
Dosyć ostrzegł Shonny albo dostaniesz w ucho.
Bessie jakoś długo umiera burknął Llewelyn, jak to dzieci, całkiem bez serca. Idziemy,
Dymph. Pocałowali ojca Shackela w rękę i wyszli, gadając o czymś.
Sytuacja nie jest jeszcze do końca jasna rzekł ojciec Shackel. Wiemy tylko, że wszyscy się
strasznie boją. To widać. Papież jest podobno z powrotem w Rzymie. Na własne oczy widziałem
arcybiskupa Liverpoolu. Wiecie, biedak zatrudniony był jako murarz. W każdym razie przenieśliśmy
światło przez mroczne czasy. Kościół na tym właśnie polega. Możemy być z tego dumni.
A teraz co będzie? spytała Mavis.
Mamy wrócić do naszych kapłańskich obowiązków. Mamy znowu odprawiać msze: jawnie i
legalnie.
Chwała niech będzie Panu rzekł Shonny.
Och, niech ci się nie wydaje, że Państwu choć trochę zależy na chwale Bożej zaznaczył
ojciec Shackel. Państwo się przestraszyło sił, których nie rozumie, i na tym koniec. Rządzący
Państwem cierpią na przypływ zabobonnego strachu, w tym rzecz. Nie wyszło im z policją, więc
teraz się odwołują do księży. Nie ma już kościołów, więc mamy chodzić po rejonach, jakie nam
przydzielono, i karmić ich wszystkich Bogiem zamiast prawa. Och, bardzo to sprytne. Przypuszczam,
że ma to polegać na sublimacji: nie zjadajcie bliznich, spożywajcie zamiast nich Boga. Wykorzystują
nas, o to chodzi. Ale z drugiej strony, oczywiście, my to wykorzystamy. Jesteśmy obecnie
sprowadzeni do podstawowej funkcji: sakramentalnej. To jedno, czegośmy się nauczyli: że Kościół
może sobie przyswoić każdą herezję i wszystko, co nieortodoksyjne łącznie z waszą nieszkodliwą
wiarą w Drugie Przyjście dopóki trzyma się swej podstawowej funkcji. Tu czmychnął śmiechem.
Zdaje się, że zaskakująco wielu policjantów zostaje zjedzonych. Tajemnicze są działania Boskie.
Podobno zniewieściałe mięso jest bardziej soczyste.
To okropne skrzywiła się Mavis.
O tak, okropne błysnął zębami w uśmiechu ojciec Shackel. Słuchajcie, nie mam wiele
czasu: powinienem jeszcze dziś wieczór dostać się do Accrington i kto wie, czy nie będę musiał iść
pieszo. Zdaje się, że autobusy nie kursują. Czy macie opłatki do komunii?
Trochę ich zostało powiedział Shonny. Dzieci, niechaj Bóg im przebaczy, dobrały się do
nich i zaczęły wyżerać, ci mali bluzniercy, poganie. Zjadłyby całą paczkę, gdybym ich nie przyłapał.
Mały chrzest zanim ojciec pójdzie wspomniała Mavis.
Ach tak. Zaprowadzono ojca Shackela do komórki, gdzie Beatrice Joanna leżała ze swymi
blizniakami. Chuda, ale różowa. Blizniaki spały. Shonny powiedział:
A może by tak, po obrządku dla nowonarodzonych, jeszcze obrządek dla umierającej?
Mavis przedstawiła: To ojciec Shackel.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]