[ Pobierz całość w formacie PDF ]
działa, że powinna odejść już teraz. Cóż z tego, skoro
NIE TYLKO W ZWITA 65
nie mogła. Niewykluczone, że to ostatnie dwa tygo-
dnie, jakie w ogóle z nim spędzi. Nie chciała się tego
pozbawić. Nie miała siły.
Dwa tygodnie zgodziła się niechętnie. I nie
będę z tobą spała.
Wpatrywał się w jej twarz przez dłuższą chwilę, po
czym skinął głową.
Dobrze. Pościelę sobie na kanapie w salonie,
tobie oddam do dyspozycji sypialniÄ™.
I niech Bóg ma nas w swojej opiece, dodała w myś-
lach Kate.
ROZDZIAA PITY
Musiała chyba postradać rozum.
To po to spędziła ostatnie pięć lat, próbując wybić
sobie z głowy miłość do tego mężczyzny, by teraz
zamieszkać z nim pod jednym dachem na co najmniej
dwa tygodnie?
Oliver nie zamierzaÅ‚ jej niczego uÅ‚atwiać. Úswiado-
miła to sobie, kiedy wrócili do domu z popołudniowe-
go dyżuru. Miał mnóstwo wdzięku i był pełen ciepła,
a to zawsze przyciągało ją do niego najbardziej. Myśl
o spędzeniu z nim nawet kilku następnych godzin była
paraliżująca, ale na szczęście znalazła wymówkę, aby
uciec.
Jeśli mam tu zostać, muszę mieć więcej ubrań
oznajmiła, gdy sprzątali po posiłku. Mam tylko
rzeczy, które wzięłam na konferencję.
Uśmiechnął się.
Zaproponowałbym ci coś ze swojej garderoby,
ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić ciebie paradującej
po przychodni w garniturze. Mogłabyś jednak wy-
glądać całkiem, całkiem w moich bokserkach.
Myślę, że mogę pojechać do domu babci, spraw-
dzić, czy wszystko jest tam w porządku i zabrać trochę
rzeczy oświadczyła. Potrzebuję roboczych ciuchów
i czegoś sportowego, a także butów i porządnej kurtki,
a nie ma sensu ich kupować. Podróż w obie strony
zajmie mi raptem kilka godzin.
NIE TYLKO W ZWITA 67
Pojadę z tobą zaproponował, ale nie chciała
o tym słyszeć. Nie będzie mogła uciec, a rozmowa
w końcu może wkroczyć w rejony, których chciała
uniknąć. Oliver był za dobry w ciągnięciu za język.
Poradzę sobie odparła. Jestem duża.
To nie oznacza jeszcze, że nie możesz mieć
wypadku. Temperatura spadła, a na drogach jest ślisko.
Jeśli złapie mróz, będzie naprawdę niebezpiecznie.
Poradzę sobie powtórzyła. I nie czekaj na
mnie, idz spać. Nie chcę, żebyś się ze mną cackał.
Wcale siÄ™ z tobÄ… nie cackam.
Owszem, cackasz.
Zwietnie. Radz sobie sama.
Wyszedł, zostawiając ją samą. Oczy zaszły jej łza-
mi. Wzięła klucze, włożyła kurtkę i wyszła z domu. Na
drogach nie było wcale ślisko i półtorej godziny póz-
niej dotarła na miejsce. Sprawdziła ogrzewanie, po-
wiadomiłasąsiadów, że wyjeżdża na dwa tygodnie, po
czym się spakowała.
Wrzuciła wellingtony na tył samochodu, na wypa-
dek gdyby miała wizytę na zabłoconej farmie, zdjęła
pikowanÄ… kurtkÄ™ z wieszaka na drzwiach frontowych
i wyruszyła w podróż powrotną.
Droga nie była śliska do momentu, gdy skręciła
wwÄ…skÄ… szosÄ™ prowadzÄ…cÄ… z Kempfield do Gipping-
ham. Wtedy auto zaczęło się ślizgać. Serce zabiło jej
mocniej i zwolniła. Nagle ujrzała przed sobą światła
samochodu z naprzeciwka. Jechał o wiele za szybko.
Minął ją zaledwie o kilka centymetrów, a potem wpadł
w poślizg i wylądował w rowie.
Przez chwilę siedziała w bezruchu, osłupiała, ale
potem włączyła światła awaryjne i wysiadła. Idąc
68 CAROLINE ANDERSON
ostrożnie po śliskiej nawierzchni, podeszła do prze-
wróconego samochodu.
Jego reflektory świeciły w niebo. W ich snopach
widziała kłęby spalin wydobywające się z rury wyde-
chowej. Silnik wciąż pracował i przypomniała sobie
z kursu prawa jazdy, że w takim wypadku trzeba go
zgasić, bo grozi wybuchem. Ześliznęła się do rowu,
ciesząc się, że świeci księżyc. Poczuła lód trzaskający
pod nogami i wodę wlewającą się do butów, ale nie
miała czasu martwić się teraz o siebie.
Zajrzała przez okno do samochodu, słysząc szloch
dobiegający z wnętrza.
Halo? SÅ‚yszysz mnie?
Pomocy rozległ się słaby głos.
Chyba kobiecy, ale Kate nie była pewna, a nie
mogła nic dojrzeć wśrodku samochodu.
Czy możesz zgasić silnik?
Nie, jestem zaklinowana.
Kate nie wiedziała, co robić, ale na szczęście po
chwili silnik zazgrzytał i zamilkł.
Pomocy... usłyszała znowu.
Musi wrócić po swoją komórkę. Zanim jednak
zadzwoni, powinna mieć więcej informacji.
Ile osób jest w samochodzie? spytała, mając
nadzieję, że kobieta będzie jeszcze w stanie odpowie-
dzieć.
Trzy. Proszę nam pomóc. Jestem zaklinowana,
a mąż chyba nie żyje. Nie widzę córki. W jej głosie
zabrzmiała panika. Kate musiała jakoś odwrócić jej
uwagÄ™.
Jak masz na imię? spytała.
Jill. Jill Prior, a moja córka to Lucy.
NIE TYLKO W ZWITA 69
Ja mam na imiÄ™ Kate. Jestem lekarzem. Nie
ruszaj się i postaraj się oddychać wolno i miarowo, a ja
zadzwoniÄ™ po pomoc. Zaraz wracam.
Wyszła z rowu i pociągnęła nosem, chcąc się prze-
konać, czy doszło do wycieku paliwa. Na szczęście
samochód miał silnik diesla, więc niebezpieczeństwo
wybuchu było mniejsze niż w samochodach benzyno-
wych. Musi być wyciek do rowu, pomyślała i wtedy
uświadomiła sobie, że ma przemoczone buty.
To woda czy ropa? Pewnie i to, i to.
Zadzwoniła na 999. Potem wybrała numer Olivera.
Kate? Co się stało? Gdzie jesteś?
Na drodze z Kempfield. Jakieś cztery, pięć mil od
Gippingham. Był wypadek, możesz przyjechać? Jedz
ostrożnie. Tu jest jak na lodowisku.
Dobrze. Będę za pięć minut.
Schowała telefon do kieszeni, chwyciła torbę lekar-
ską i wróciła do samochodu. Dlaczego zapomniała
wymienić baterie w latarce? Kretynka, zwymyślała
samą siebie, po czym zatrzymała się na chwilę, by
przyjrzeć się przewróconemu pojazdowi.
Jego bok był zniekształcony i chyba nie było
szans, by otworzyć drzwi, ale na polu za rowem
zobaczyła duży, błyszczący prostokąt. To chyba przed-
nia szyba. Jest więc szansa na dostanie się do sa-
mochodu przodem.
Całe szczęście, że w domu babci przebrała się
wdżinsy i obuwie sportowe. Zeszła do rowu.
Jill?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]