[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Będę mieszkać obok Jess, ale tylko podczas weekendów.
Ojciec nie przestawał się uśmiechać.
- Zobaczymy...
Patrick przewrócił oczami.
- Tato, tu chodzi o Jess i Willa; a nie o mnie i o Claire.
- Oczywiście. - Na wspomnienie o zmarłym synu
;
ech zniknął z jego twarzy. Ale Patrick miał wrażenie,
ojciec mu nie wierzy.
To śmieszne. Sam się zastanawiał, czy decyzja o za-
mieszkaniu na wsi związana jest tylko z Jess. I doszedł do
wniosku, że chodzi mu jedynie o dobro dziecka.
Dlaczego miałoby to mieć coś wspólnego z Claire?
przecież wcale się nim nie interesowała. Nie chciała sko-
82 CAROLINE ANDERSON
rzystać z żadnej z jego propozycji. Co było, kiedy spytał,
czy pozwoli się pocałować?
Ale pózniej zareagowała inaczej. Patrick wiedział, że
nigdy nie zapomni tego pocałunku w kuchni,
Claire nie krzyczała i nie uciekła. Może czekała na coś
więcej?
Kto wie... To nie była prosta sprawa. Dociekliwość
ojca nie była mu na rękę. Lepiej, żeby zajął się czymś
innym.
Patrick przyniósł z samochodu plany stodoły i rozłożył
je na masce kosiarki.
- Tu jesteście - zawołała matka, wchodząc chwilę
pózniej do stodoły. Trzymała na ręku Jess.
Patrick uśmiechnął się przepraszająco.
- Chciałem pokazać tacie plany.
- Claire zaparzyła herbatę. Przyjdziecie się napić?
Skinął głową, składając papiery.
- Jakie jest twoje zdanie, mamo?
- Myślę, że jest urocza.
- Ale ja mówię o stodole, nie o Jess.
- A ja o Claire.
I ty, Brutusie...
- Mamo, ja i Claire jesteśmy tylko opiekunami Jess.
Ona jest jej ciotką, a ja wujkiem. To wszystko. Nic między
nami nie ma i nie będzie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Odwrócił się. Claire stała w drzwiach z tacą i filiżan
kami. Miała dosyć dziwną minę.-
- Pomyślałam, że przyjdę tutaj, skoro nie mogę się was
doczekać - powiedziała lekkim tonem, ale jej oczy miały
nieprzenikniony wyraz.
ZWIZEK NA CAAE %7Å‚YCIE 83
- Właśnie wychodziliśmy.
- W takim razie zabieram herbatę. - Odwróciła się na
pięcie i wyszła.
Matka spojrzała znacząco na męża.
Patrick westchnął. O Boże! Zaraz zaczną go swatać. Czuł
to przez skórę. Wszystko jeszcze bardziej się pogmatwa.
Naprawdę nie potrzebował ich pomocy. Był pewien, że
sam potrafi skomplikować sobie życie.
No więc usłyszała na własne uszy. Teraz już nie miała
wątpliwości.
A czego się spodziewałaś? - pytała siebie Claire. Za
wsze wiedziałaś, że on nie jest dla ciebie.
Ale mnie pocałował. Nie, wczoraj to był tylko żart.
A tydzień temu w kuchni? Wtedy nie żartował.
Lecz ten pocałunek nic nie znaczył. Chyba stajesz się
histeryczną starą panną, skarciła siebie w duchu. Musisz
trochę oprzytomnieć.
- Co sądzisz o projektach Patricka, Claire? - spytał
Gerald, kiedy zasiedli przy herbacie.
Co sądzi? Przecież Patrick nic jej nie pokazał.
- Nie widziałam ich - stwierdziła, udając obojęt
ność. - To nie moja sprawa. Zresztą nie miałam czasu, by
je oglądać. Patrick przyjechał wczoraj w nocy, a dziś
rano...
- Musiałaś szykować dla nas lunch. Był bardzo smacz
ny, dziękujemy - powiedziała serdecznie Jean. - Przepra
szamy za ten kłopot.
- To nie był kłopot. Bardzo się cieszę, że was pozna
łam. I że mogliście poznać Jess.
84 CAROLINE ANDERSON
Mała już się obudziła i siedziała na kolanach babci,
pijąc mleko z butelki. Claire zastanawiała się, dlaczego
tak się bała tego spotkania. Była przerażona, że zechcą
zabrać Jess! Teraz wiedziała, że nigdy by tego nie zrobili.
Opieka nad małym dzieckiem była bardzo wyczerpująca.
Cameronowie wychowali dwóch synów i na pewno o tym
pamiętają. Będą woleli powierzyć wnuczkę Claire.
Taką przynajmniej miała nadzieję.
- Chętnie obejrzałabym te plany - powiedziała matka.
- Pokaż nam je, Patrick.
- To dopiero wstępne stadium.
- Domyślam się, skarbie. - Jean uśmiechnęła się. - Je
stem tylko ciekawa, jaki masz pomysł na modernizację.
Po chwili Patrick rozłożył plany na podłodze i ukląkł
na dywanie, którego Claire nie zdążyła odkurzyć.
To było zdumiewające, że dwóch architektów mogło
mieć tak różne wizje przebudowy tego samego budynku.
Claire zapomniała o urażonej dumie i z wypiekami na
twarzy przysłuchiwała się temu, co mówił Patrick.
Jego projekt zakładał dużo światła i przestrzeni. Tam,
gdzie tylko to było możliwe, dach służył za sufit. Patrick
zaplanował kilka wielkich pokoi, a nie tak jak poprzedni
architekt dużo małych pomieszczeń.
Patrick jakby czytał w jej myślach.
- To dom dla mnie i dla Jess. Może czasem ktoś nas
odwiedzi. Nie muszę mieć wielu pokoi. Wolę przestrzeń.
Poza tym wielofunkcyjne pomieszczenia sÄ… znacznie wy
godniejsze.
- A to? - spytała matka, wskazując na dorysowany
fragment.
ZWIZEK NA CAAE %7Å‚YCIE 85
- To przybudówka. Garaż i jeszcze jeden pokój. Może
urzÄ…dzÄ™ tu studio? Nigdy nie wiadomo, czy nie zechcÄ™ tu
pracować, zwłaszcza gdy Jess będzie miała wakacje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]