• Index
  • Anderson Kevin J. Moesta R. Władcy mocy (mandragora76)
  • Drake Dianne Dylemat doktora Andersona
  • Anderson Joan Wester Anielskie drogi
  • GRD1020.Anderson_Sarah_M_Mroczna_namietnosc
  • Andersen Nexo Martin Matka
  • Anderson, Poul Podniebna krucjata
  • Anderson Gabriella Talizman szczęścia
  • Anderson, Poul The Broken Sword
  • TTC Foundations of Western Civilization Course Gu
  • Clarke Arthur OpowieśÂ›ci z Dziesić™ciu śÂšwiatów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szawka.xlx.pl
  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    szczera prawda. Mogę przysiąc. - Pogładził ją po policzku i znowu
    pocałował. - Kocham cię - powiedział.
    - Ja też cię kocham - odparła. - Wydaje mi się, że od początku tak było.
    Niestety, wkrótce pójdziemy różnymi drogami. Ty wyjedziesz do Devon, a
    ja... - Azy spłynęły jej po policzkach.
    - Nie jadę do Devon.
    W pierwszej chwili nie zrozumiała go. Był przecież zadowolony z
    nowej posady...
    - Czemu? - spytała zaskoczona. - Bardzo ci się tam podobało.
    - Owszem, ale twój ojciec zaproponował mi kupno swojego gabinetu i
    przyjąłem jego ofertę.
    - Naprawdę? - Starała się wyśliznąć z jego ramion i usiąść na łóżku. -
    Dom także kupujesz?
    - Oczywiście. Twoi rodzice zamieszkają w willi za sadem.
    Uświadomiła sobie, że właśnie traci rodzinny dom!
    - To wspaniale - odparła wymijająco. Nagle poczuła się bardzo
    samotna i całkiem zagubiona. Co to wszystko ma znaczyć?
    - Nic więcej nie masz mi do powiedzenia? - spytał.
    - Kupujesz mój dom. Czuję się dziwnie, ponieważ w pewnym sensie
    go tracę.
    - Nie musisz go opuszczać. Chciałabyś nadal tam mieszkać?
    - Ja? Kupujesz go dla siebie.
    140
    RS
    - A może dla nas? - odparł niepewnie. - Mogłabyś zostać u nas jako
    pediatra. Nie powinnaś rezygnować z pracy.
    - O czym ty mówisz? - roześmiała się gorzko. - Nie mam żadnych
    szans na sukcesy w tej dziedzinie.
    - Nieprawda! Możesz wiele osiągnąć. Nie będę ci przeszkadzać.
    Zrozum, nie szukam nowej matki dla Edwarda, bo przecież nie jest sierotą.
    Potrzebuję kobiety, która zatroszczy się o mnie i o niego. Nie myśl, że
    chodzi mi o swego rodzaju pomoc domową. Co byś powiedziała na
    oświadczyny wiejskiego lekarza?
    - Słucham? - zapytała oszołomiona.
    - Oświadczyny - powtórzył. - Proszę, żebyś za mnie wyszła, i na Boga,
    mam nadzieję, że się zgodzisz.
    141
    RS
    ROZDZIAA DZIESITY
    Nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać, więc by uniknąć decyzji,
    wylewała potoki łez i chichotała jednocześnie.
    - Tak! - zawołała wreszcie uszczęśliwiona.
    Miała wrażenie, że ogarnia ją fala radości usuwająca wszelkie troski
    oraz zwątpienie w przeszłość. Patrick przez chwilę patrzył na nią z
    niedowierzaniem, a potem ją objął.
    - Dzięki Bogu! - szepnął. - Dzięki Bogu, Connie. Przytuliła go,
    westchnęła i z uśmiechem przymknęła oczy.
    Unikną rozstania! To było dla niej znacznie ważniejsze niż powrót do
    chirurgii.
    - Chętnie zaopiekuję się twoim synem - powiedziała, odsuwając się
    nieco, by spojrzeć mu w oczy. Było zupełnie ciemno, więc zapaliła nocną
    lampkę i przytuliła się do Patricka. - To zadziwiające. Wszystko jest teraz
    inaczej - dodała. - Przed kilkoma godzinami siedziałam tu przygnębiona, bo
    miałeś wyjechać do Devon, a teraz czeka mnie ślub. Nie masz pojęcia, jak
    wiele się zmieniło. Przestałam się nagle przejmować stanem mojej ręki. To
    nieważne, czy odzyska pełną sprawność, i tak dam sobie radę. Mogę zostać
    z tobą i Edwardem, więc czego mi więcej trzeba?
    - Jesteś ambitna - odparł, całkiem zbity z tropu.
    - Czyżby? - rzuciła ironicznie. - Zawodowe ambicje niełatwo
    urzeczywistnić. Mój przykład dowodzi, że można niespodziewanie doznać
    porażki. W życiu liczy się coś innego.
    - Nie wrócisz do pracy?
    142
    RS
    - Może kiedyś... Bardzo chętnie zajmę się pediatrią, gdyby potrzebne
    nam były pieniądze, ale nie muszę tego robić, bo mam poczucie misji -
    odparła, głaszcząc jego skórę! - Najchętniej postarałabym się o rodzeństwo
    dla Edwarda. Przydałoby mu się towarzystwo. Co o tym myślisz?
    - Chcesz spróbować?
    Spojrzała mu w oczy i oboje wybuchnęli śmiechem. Spoważnieli, gdy
    ogarnęło ich pożądanie.
    - Oczywiście - przytaknęła cicho. - Masz lepszy pomysł?
    - Raczej nie. Chodz do mnie. Zmarzłaś, prawda? Muszę cię rozgrzać.
    Chłód nie sprzyja miłości. - Objął ją mocno, pocałował bez pośpiechu i
    odgarnął do tyłu jej włosy. - Kocham cię - szepnął. - Chciałem ci o tym
    powiedzieć.
    - Rozumiem - odparła. - Widzę to w twoich oczach. Tego się nie da
    ukryć. Kiedy przychodzą ważne chwile, czytam w twojej twarzy jak w
    otwartej księdze. Nawet w ciemnościach widziałabym, co do mnie czujesz.
    Roześmiał się cicho i znów ją przytulił.
    - Connie, nie chcę mieć przed tobą żadnych sekretów. Chcę tylko być
    z tobą i trzymać cię w ramionach.
    - Doskonale się składa, bo ja marzę o tym samym...
    - Czy rano wrócisz ze mną do domu? - spytał nieco pózniej, gdy znów
    byli w stanie mówić.
    Pokręciła głową. Siedzieli po turecku na kanapie, twarzami zwróceni
    ku sobie, a między nimi stała taca z chińskim jedzeniem; karmili się
    nawzajem kawałkami kurczaka i makaronem. Okropnie przy tym nabrudzili,
    ale zabawa była świetna.
    - Dlaczego? - spytał.
    143
    RS
    - Mam tu do załatwienia kilka spraw. Powinnam zapłacić czynsz,
    złożyć prośbę o zwolnienie i porozmawiać z szefem. Muszę uporządkować
    swoje życie. Nie łudz się, że szybko wrócę.
    Patrick skinął głową. Przyjął do wiadomości jej argumenty, ale
    wiedział, że czekają go trudne chwile, ponieważ będzie tęsknił.
    - Ile czasu na to potrzebujesz? - spytał.
    - Kilka dni. Możesz przyjechać po mnie w sobotę?
    - Zgoda. Daj mi tę papryczkę.
    - Proszę bardzo.
    - Cala przyjemność po mojej stronie.
    Upuszczone niechcący warzywo spadło na kanapę. Patrick sięgnął po
    nie i wrzucił sobie do ust.
    - Czy zdołasz się sama spakować?
    - Chyba tak. - W zamyśleniu przychyliła głowę na bok.
    - Gdybym miała jakieś trudności, znajdzie się cichy wielbiciel, który
    mnie wyręczy.
    Obrzucił ją badawczym spojrzeniem. Nie zapytał ani razu, czy jest z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl
  • Wątki