• Index
  • J.K.Rowling Cykl Harry Potter (2) Harry Potter i komnata tajemnic
  • Anne Rice Cykl Śpiąca KrÄ‚Å‚lewna (1) Przebudzenie Śpiącej KrÄ‚Å‚lewny
  • Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (01) Narodziny Stalowego Szczura
  • Dell Ethel Mary Cykl Powiew wiosny 01 Powiew wiosny
  • Graham Masterton Cykl Rook 1 Rook
  • Le Guin Ursula Cykl Ziemiomorze 05 Opowieści z Ziemiomorza
  • Mercedes Lackey & Larry Dixon Cykl Heroldowie z Valdemaru (02) Trylogia wojen magÄ‚Å‚w (2) Biały Gryf
  • Forester Cecil Scott Powieści Hornblowerowskie 06 (cykl) Szczęśliwy PowrÄ‚Å‚t
  • Jack Vance Elder Isles Suldrun's Garden
  • 1930 Indiana Jones i Powietrzni Piraci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elrubio.htw.pl
  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    truciznÄ…...
    UniosÅ‚em siÄ™ trochÄ™ wyżej i patrzyÅ‚em, jak Eet otwiera kolejnÄ… sza4àÄ™.
    50
    Wewnątrz znajdowały się dwa baniaki, owinięte taśmą ochronną. Eet nie mógł
    otworzyć żadnego z nich. Z trudem podniosłem się z posłania, żeby zdjąć jeden
    z pojemników.
    Zakończony był w kształcie dzioba. Przytrzymałem go między nogami i otworzyłem
    za pomocą jednego z narzędzi, które miałem w skafandrze. Potem delikatnie
    potrząsnąłem baniakiem. Wewnątrz usłyszałem plusk. Powąchałem ten płyn, mając
    nadzieję, że jest to zwykła woda. Substancja, którą wycisnąłem z tuby, choć płynna, nie
    zaspokoiła mojego pragnienia.
    Zapach był ostry, ale nie odrzucający. W środku mogło być cokolwiek... woda,
    paliwo, wszystko. Kolejna niewiadoma, przed którą stanąłem... stanęliśmy od momentu
    opuszczenia  Vestris .
     Napój, paliwo, albo coś jeszcze?  powiedziałem do Eeta, podstawiając mu
    baniak pod nos.
     Pij!  odpowiedział zdecydowanie.
     Skąd ta pewność?
     Myślisz, że mówię tak, bo jestem spragniony? Nie. To jedna z zalet mojego nowego
    ciała. Ono wie, co może mu zaszkodzić. To dobre... Wypij, przekonasz się.
    Powiedział to tak władczo, iż zapomniałem, że jest tylko małym, włochatym stworem
    o nieznanym mi pochodzeniu. Przytknąłem pojemnik do ust. Omal nie wyplułem
    wszystkiego, tak gorzki i kwaśny smak miała ta ciecz. Z pewnością nie była to woda
    ani żaden trunek, który znałem. Gdy jednak przełknąłem ten dziwny napój, poczułem
    w gardle ulgę i chłód, zupełnie jakbym napił się wody ze strumienia. Wypiłem jeszcze
    trochę i przytrzymałem pojemnik tak, żeby Eet również mógł się napić. Mieliśmy więc
    skromny zapas picia. Gorzej było z jedzeniem. W następnej szafce znalezliśmy jakąś
    substancję, różowawą, twardą i zeschniętą. Eet wyczuł, że może okazać się niebezpieczna.
    Jeśli nawet była to żywność, to przeznaczona nie dla nas.
    Eet natrafił też na jakieś narzędzia o przedziwnych kształtach i jakąś broń. Poza
    tym w ostatnim schowku znajdowało się pudełko z wyświetlaczami i dwa druty
    przytwierdzone do jego tylnej części. Wyciągnęliśmy je. Pomiędzy nimi znajdowała się
    cienka taśma przypominająca film. Wyglądało to jak nadajnik. Zapewne miał wysyłać
    sygnały już po wyładowaniu kapsuły na którymkolwiek ze światów. Jednak ci których
    miał wezwać, z pewnością już dawno opuścili tę galaktykę.
    Odkąd ludzie rozpoczęli podróże międzygwiezdne, stało się jasne, że nie byli
    w kosmosie pierwsi. Wszechświat przemierzały różne rasy, reprezentujące imperia
    i konfederacje z wielu światów. Trwały one lub ginęły, zanim jeszcze ludzkość odkryła koło
    i ogień i sięgnęła po metal, aby wytapiać z niego miecze i pługi. Cały czas odkrywaliśmy
    pozostałości innych cywilizacji i kwitł handel antykami  przedmiotami, które kiedyś
    należały do obcych. O ile dobrze pamiętałem! Zakathanie mieli archeologiczne dowody
    na istnienie przynajmniej trzech imperiów, których mieszkańcy wyginęli na długo przed
    51
    tymi; zanim oni sami rozpoczęli swoje pionierskie podróże. A przecież to Zakathanie
    właśnie stanowili najstarszą ludzką cywilizację, której historia sięgała dwu milionów
    lat wstecz! Byli rasą długo utrzymującą się we wszechświecie i zgromadzili ogromną
    wiedzÄ™.
    Gdybyśmy dotarli do jakiegoś zamieszkanego świata, nawet ta kapsuła mogła
    przynieść mi tak duży dochód, że otworzyłbym własny sklep i handlował klejnotami.
    Jednak szansa na dotarcie do takiego świata była minimalna. Zresztą teraz wystarczyłaby
    nam planeta bogata jedynie w świeże powietrze, wodę i pożywienie.
    Trudno było mierzyć upływający czas. Spaliśmy dużo, jedliśmy oszczędnie i tylko
    wtedy, gdy głód porządnie dawał nam się we znaki. Piliśmy też napój pozostawiony
    przez zaginionych podróżników. Starałem się wydobyć od Eeta więcej informacji, ale
    uparcie milczał. Zwinął się tylko w kłębek. Mówię o nim jak o samcu, choć nigdy nie
    zdradził mi swej płci, jeśli w ogóle ją miał. Poza tym, gdy zwracałem się do niego albo
    myślałem o nim w ten sposób, nigdy nie zaprotestował.
    Zostało nam jakieś pół tubki jedzenia, gdy na pulpicie zapaliła się biała lampka.
    Paliła się przez jakiś czas, więc po chwili przestaliśmy się nią interesować. Potem nagle
    zapłonęła bardziej żółtym światłem i rozległo się ostrzegawcze brzęczenie. Miałem
    nadzieję (a może bałem się), że podchodzimy do lądowania. Skuliłem się na posłaniu,
    a Eet przywarł do mnie. Obaj zastanawialiśmy się, jak zniesiemy lądowanie w tak
    wiekowym pojezdzie, którego moc była na wyczerpaniu.
    Rozdział siódmy
    Musieliśmy stracić przytomność podczas wejścia w atmosferę, bo gdy przyszedłem
    do siebie, statek nie drżał już, a jedynie kiwał się nad ziemią, jakby uwięziony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl
  • WÄ…tki