• Index
  • Angela Knight, Morgan Hawke, Sheri Gilmore Hard Candy (Anthology) (LooseId) (pdf)
  • R971. Morgan Raye Imperium rodzinne 03 Pocałuj krĂłlową
  • Caine Rachel Wampiry z Morganville 05 Pan Ciemności Tłumaczenie Oficjalne
  • Caine Rachel Wampiry z Morganville 08 Pocałunek Śmierci
  • 392. Morgan Raye Agent i dziewczyna
  • Morgan Raye Skradzione pocałunki
  • Frankowski, Leo The Fata Morgana
  • Morgan Raye PoĹ›pieszny Ĺ›lub
  • Porwanej i sprzedanej powrĂłt do piekła Forsyth Sarah
  • William Shatner Quest for Tomorrow 03 Step into Chaos
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp28dg.keep.pl
  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    trzebnie się oszukuję. Sądziłam, że coś się między nami zmieniło, ale ty po prostu dobrze
    się kamuflowałeś. Nadal udajesz, że nic się nie wydarzyło.
    - To nieprawda.
    - Prawda. Kiedy Takis zasugerował, że powinieneś zadbać o spadkobierców, po-
    wiedziałeś, że to przedwczesne. Ile jeszcze czasu potrzebujesz, żeby przyjąć do wiado-
    mości, że będziemy mieli dziecko?
    - Nie będę dyskutował o moim życiu prywatnym z Takisem Andropolousem.
    - Och, przestań się oszukiwać! Nie chcesz tego dziecka. Nigdy nie chciałeś. Jesteś
    ze mną, bo chcesz seksu. I nie próbuj mi wmówić, że to ja zepsułam spotkanie. To nikt
    inny tylko ty sam, wściekły i zazdrosny o tego młodego człowieka, koło którego sam
    R
    L
    T
    mnie posadziłeś. To ty zacząłeś tę tyradę po grecku, żebym nie zrozumiała, i pozwoliłeś,
    żebym tam siedziała, dusząc się w oparach waszej kłótni.
    Patrzył na nią, zafascynowany jej wybuchem.
    - Kelly... - spróbował wtrącić, gdy umilkła, żeby nabrać tchu.
    - Jeszcze nie skończyłam! Mogłabym ci wybaczyć te dziwaczne poglądy na rolę
    kobiet, bo dla was, Greków, to typowe, ale nigdy ci nie wybaczę, że zaprzeczyłeś istnie-
    niu mojego dziecka.
    Zaklął pod nosem i rzucił piorunujące spojrzenie na wciąż obserwujących ich
    współbiesiadników.
    - Wcale tego nie zrobiłem.
    - Zrobiłeś! I nie śmiej nazywać go naszym. W ciągu ostatnich tygodni ani razu o
    nim nie wspomniałeś. Kupowałeś kwiaty i prezenty, żeby namówić mnie na seks, ale czy
    pomyślałeś o nim?
    Alekos wolał nie podkreślać, że dziecko jeszcze się nawet nie urodziło.
    - Naprawdę nie muszę cię jakoś specjalnie namawiać na seks. Wystarczyłby jeden
    całus...
    - Tak uważasz? Masz się za takiego wspaniałego? Jesteś aroganckim, egoistycz-
    nym...
    - Kelly, musisz się uspokoić...
    - Nie mów mi, co muszę! - Blada jak śmierć, wręcz trzęsła się z emocji, a jej oczy
    błyszczały gorączkowo. - Między nami koniec! Nie tego chcę dla mojego dziecka ani dla
    siebie. - Drżącą dłonią ściągnęła z palca pierścionek i wcisnęła mu w rękę. - Jeszcze dziś
    chcę się znalezć na Korfu. Nie zostanę ani chwili dłużej z tobą pod tym samym dachem.
    Dzieci nawet w łonie matki wyczuwają nastroje, wiesz? Jutro rano wracam do Little
    Molting. - Kopniakiem zrzuciła buty i wymaszerowała z restauracji na bosaka, nie obej-
    rzawszy się ani razu.
    Kelly leżała samotnie w wielkim łożu w sypialni na Korfu. Okropnie przygnębio-
    na, dryfowała w stanie pośrednim pomiędzy jawą a snem. Gdzieś w tle słyszała drażnią-
    R
    L
    T
    cy turkot wentylatora. Zbyt wyczerpana i zrezygnowana, by próbować coś z tym zrobić,
    naciągnęła poduszkę na głowę.
    Zanim dotarła do willi, najpierw samolotem, pózniej samochodem, minęła północ,
    co właściwie nie miało znaczenia, bo i tak nie byłaby w stanie zasnąć. Bolały ją podraż-
    nione od płaczu oczy, a kłębiące się w głowie myśli całkowicie wykluczały możliwość
    relaksu.
    Odgłos kroków przeraził ją śmiertelnie. Zerknęła spod poduszki i zobaczyła Ale-
    kosa, wciąż w smokingu, tylko z rozwiązaną muszką zwisającą smętnie wokół szyi. Ob-
    ciążony niezliczonymi paczkami, zatrzymał się, najwyrazniej porażony widokiem jej
    nagości. Półprzytomna, potarła oczy i próbowała się skoncentrować, ale jej serce już biło
    szybciej, jak zawsze w jego obecności.
    - Co ty tu robisz? I dlaczego się nie przebrałeś? Chyba nie byłeś na nogach przez
    całą noc?
    - Byłem. - Wciąż nie odrywał od niej płomiennego wzroku.
    - Przestań się na mnie gapić. - Zarumieniła się i niezdarnie próbowała owinąć się
    jedwabnym prześcieradłem, na którym leżała.
    - Dosyć tego! - Alekos rzucił paczki na najbliższe krzesło, wyszarpnął spod niej
    prześcieradło i zarzucił na nagie ciało. - Powiedz mi, czy ty to robisz specjalnie?
    - Co robię specjalnie?
    - Dręczysz mnie. - Cofnął się o krok, jak gdyby broniąc się przed dotknięciem jej.
    - To nie moja wina! Przecież miało cię tu nie być. Po co wróciłeś, skoro mówiłam,
    że chcę zostać sama?
    Dopiero teraz dotarło do niej, że dokuczliwy dzwięk to nie był wentylator, tylko
    lądujący helikopter.
    Zdjął marynarkę i rzucił na podłogę koło łóżka.
    - Umówiliśmy się, że zawsze będę ci mówił, co myślę. Dlatego przyleciałem.
    - To było, zanim...
    - Pozwolisz mi skończyć, czy mam cię uciszyć w mój ulubiony sposób?
    Pospiesznie podciągnęła okrycie pod brodę.
    R
    L
    T
    - Tylko mnie nie dotykaj. Powiedz, co masz do powiedzenia, jeżeli musisz, i zo-
    staw mnie samą. Chcę odpocząć, a o jedenastej lecę do domu.
    Popatrzył na nią poważnie i wziął głęboki oddech.
    - Wczoraj, w restauracji, oskarżyłaś mnie o ukrywanie istnienia naszego dziecka.
    Ale to wcale nie było tak. yle mnie zrozumiałaś.
    Kelly nie zamierzała odpuścić.
    - No cóż, tak to właśnie zabrzmiało, przynajmniej tam, gdzie siedziałam. A jeżeli
    przyjechałeś się usprawiedliwiać, tracisz tylko czas.
    - Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo jestem zamknięty w sobie - powiedział. - Nie-
    łatwo mi mówić o moim prywatnym życiu. Dobrze wiem, że nasz związek jest na razie
    sprawą bardzo delikatną. Naprawdę uważasz, że ryzykowałbym go, opowiadając o twojej
    ciąży gromadzie obcych mężczyzn? Naprawdę tego się po mnie spodziewałaś?
    Zbyt zbolała, by wziąć pod uwagę inny punkt widzenia, tkwiła sztywno, owinięta
    prześcieradłem.
    - Od chwili, kiedy powiedziałam ci o ciąży, udajesz, że tego dziecka nie ma. Wiem,
    że go nie chcesz. Rozumiem, że to prawdopodobnie najgorsze, co mogło ci się przyda-
    rzyć, i tylko się oszukujesz, udając, że tak nie jest. I masz nadzieję, że dziki seks pomoże
    nam jakoś przez to wszystko przebrnąć.
    - Wcale tak nie myślę. To prawda, że pogodzenie się z twoją ciążą było dla mnie w
    pierwszej chwili trudne, ale zaakceptowałem ją. Być może nie starałem się do tej pory
    tak mocno, jak powinienem, ale jednak próbowałem. Zgodziłem się na twoje żądanie
    oddzielnych sypialni, bo jakaś część mnie uważa tak samo.
    - O!
    - Właśnie. O. - Wyraznie spięty, odpiął spinki przy mankietach i zawinął rękawy
    koszuli. - Przyznaję, że seks między nami nie pozwala mi rozsądnie myśleć. Zdaję sobie
    sprawę, jak bardzo cię zraniłem cztery lata temu i przyrzekłem, że więcej tego nie zrobię.
    To też jeden z powodów, dla których zgodziłem się na twoje warunki. Próbuję spełniać
    twoje prośby i przestrzegać granic, które wyznaczyłaś w naszej relacji.
    - To nie fair z twojej strony wysuwać te wszystkie racjonalne argumenty tylko dla-
    tego, że jestem na ciebie zła - mruknęła. - I nie sądzę, żeby to cokolwiek zmieniło, przy-
    R
    L
    T
    najmniej na razie. Z pozoru jesteś taki rozsądny, ale w głębi duszy wolisz udawać, że to
    dziecko wcale nie zostało poczęte.
    - Miałem wrażenie, że chciałaś się teraz skoncentrować na nas. Powiedziałaś, że
    nie chcesz być ze mną tylko ze względu na dziecko. Zgodziłem się. Kupowałem ci pre-
    zenty, bo lubię cię rozpieszczać, ale ty uznałaś to za ignorowanie dziecka. Gdybym kupił
    coś dla niego, powiedziałabyś, że próbuję wszystko uładzić tylko ze względu na ciążę.
    Kelly wsunęła kosmyk włosów za ucho.
    - Może i tak - przyznała cicho. - Chcesz powiedzieć, że zachowuję się niedorzecz-
    nie? Może rzeczywiście tak jest.
    - Wcale nie. Chcę ci tylko pokazać, że nie dajesz mi szansy. Wszystko, co robię,
    interpretujesz odwrotnie do moich zamierzeń, zawsze przeciwko sobie. Nie ufasz mi, ale
    nie winię cię za to. W tych okolicznościach dziwne byłoby, gdybyś się zachowywała in- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • myszkuj.opx.pl
  • Wątki