[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kiedy lecieliśmy twoim prywatnym odrzutowcem, wydawało mi się, że to nie-
samowite, ale helikopter jest lepszy. Chciałabym jeszcze kiedyś tak polatać. - Jessie,
oszołomiona nowymi wrażeniami, przestała kontrolować każde słowo. - Pewnego dnia,
gdy wydam płytę i zdobędę pozycję jako piosenkarka, wszędzie będę latać helikopterem.
- Aż tak ci się podoba? - Ciepły głos Silvia wyrwał ją ze świata marzeń.
Dopuściła go zbyt blisko, powinna bardziej uważać i nie dać się omamić luksuso-
wymi gadżetami mężczyznie, który zniszczył jej życie.
- %7łartowałam - odparła pospiesznie.
- Marzenia nadają życiu sens i kierunek, nie musisz się ich wstydzić.
Ponieważ nie czuła się na siłach wyznać mu gorzkiej prawdy, skierowała niewy-
godną rozmowę na nowy tor.
- W takim razie może powiesz mi, o czym ty marzysz? Czy ma to coś wspólnego z
powrotem na Sycylię?
R
L
T
Jessie nigdy nie słyszała, by Silvio wspominał dzieciństwo. Od Johnny'ego wie-
działa tylko, że pierwsze dziesięć lat życia spędził na tej śródziemnomorskiej wyspie, a
jego ojciec używał przemocy do rozwiązywania rodzinnych problemów.
- Otworzyłem tu największy i najlepszy ze swoich hoteli. To ukoronowanie trzech
lat ciężkiej pracy.
Trzy lata temu umarł Johnny, a ona wyrzuciła Silvia ze swego życia. Jessie nie
miała wątpliwości, że nie był to jedynie zbieg okoliczności.
- W tym hotelu odbędzie się ślub, tak? A czemu przyjęcie robisz na łodzi?
- Na jachcie.
- To nie to samo?
- Nie do końca. Mieszkać też będziemy na jachcie. - Nie wiadomo dlaczego, Silvio
uśmiechnął się zmysłowo, patrząc na jej usta.
- Ciekawe... czyli lecimy na Sycylię, ale nie będziemy tam mieszkać...
Widząc, że Silvio nie zamierza jej tego wyjaśniać, wróciła do poprzedniego pyta-
nia.
- O czym jeszcze marzysz? Masz już chyba wszystko?
- W życiu nie chodzi tylko o dobra materialne.
- Zwłaszcza gdy już się je ma - skomentowała. - W takim razie rodzina, żona, dzie-
ci? - Drążyła dalej, byle tylko nie rozmawiać o sobie.
- Mężczyzna o mojej pozycji powinien już mieć na koncie chociaż jeden kosztow-
ny rozwód, prawda? - Nie odrywał wzroku od Jessie, cały czas uśmiechając się figlarnie.
- Jakoś mnie to nigdy nie pociągało. Chyba jesteśmy na miejscu.
Jessie zauważyła, że zawsze gdy rozmowa schodziła na tematy związane z życiem
osobistym, Silvio stosował unik.
- Przecież tu nie ma lotniska. - Wyjrzała przez okno.
Zobaczyła malowniczą wioskę z białymi domkami i zatokę, w której zacumowane
jachty kołysały się na połyskującej wodzie. Kościółki poprzyklejane do stoków gór. I
małe lądowisko na wielkiej łodzi.
- Lądujemy na łodzi?
- Na jachcie.
R
L
T
- Nie zatopimy go?
- Mam nadzieję, że nie. W przeciwnym razie będę musiał odwołać przyjęcie. - Si-
lvio wyraznie miał kłopot z powstrzymaniem się od śmiechu.
Znów poczuła się jak głuptas, tak jak wtedy gdy pomyliła jego mieszkanie z apar-
tamentem hotelowym. Powinnam napisać poradnik zatytułowany Jak robić z siebie
idiotkę", westchnęła w duchu i obserwowała, jak helikopter osiada delikatnie na lądowi-
sku.
- Wysiadamy, Jess. - Silvio wstał i wyciągnął dłoń.
Jessie, zdenerwowana faktem, że traktowana jest jak dziecko, zignorowała jego
rękę i zapytała zjadliwym tonem:
- Masz dla mnie jeszcze jakieś niespodzianki? Spotkanie z królową? - Gdy zauwa-
żyła członków załogi czekających na pokładzie, straciła rezon.
- Jess, spokojnie, nie denerwuj się.
- Aatwo ci powiedzieć, to ty podróżujesz prywatnymi samolotami.
- Ty także. - Uśmiechnął się niezrażony i wziąwszy ją za rękę, ruszył w stronę
schodków. - Nikt tu ciebie nie ocenia, bądz sobą.
- Oczywiście, że wszyscy mnie oceniają. Twoja załoga zastanawia się właśnie, co
ja tutaj robię.
Nie odpowiedziała na powitanie umundurowanych mężczyzn i ze wzrokiem
utkwionym w pokład dreptała za Silviem. Wyobrażała sobie plotki, które zaczną krążyć
wśród członków załogi. Silvio oczywiście zdawał sobie z tego sprawę i dlatego nalegał
na zakup najdroższych ubrań świata.
Nie uważał jej za pociągającą, piękną czy seksowną. Była okej. Rozejrzała się po
ogromnym pokładzie luksusowego jachtu i stwierdziła, że tylko supermodelka lub
gwiazda filmowa pasowałaby do takiego otoczenia. Nie ustalili wspólnej wersji okolicz-
ności, w jakich się spotkali.
Historia ucieczki przed bandytami w Londynie zapewne nie kwalifikowała się jako
stosowna anegdota do opowiadania przy kieliszku szampana i wykwintnych przystaw-
kach. O czym właściwie rozmawiają bogate, sławne, piękne kobiety? O szminkach? Nie
sądziła, by jej pomadka z supermarketu zdołała zrobić na kimś wrażenie. I co właściwie
R
L
T
miał na myśli Silvio, radząc jej, by była sobą? Jej zdaniem oznaczało to samobójstwo
towarzyskie. Jeśli miała przeżyć ten wieczór, musiała na kilka godzin stać się kimś in-
nym. Przypomniała sobie nieprzyzwoicie kosztowne ubrania, które miała do dyspozycji,
i postanowiła, że dołoży wszelkich starań, by zmienić się w wyrafinowaną kobietę godną
miejsca u boku Silvia, i tym samym wprawi go w osłupienie. I może wtedy zasłuży na
komplement bardziej entuzjastyczny niż zwykłe okej".
Gdy zapadł zmrok, na jachcie rozbłysły setki małych światełek. Silvio witał
pierwszych gości i starał się nie rozglądać nerwowo na boki, chociaż Jessie od dawna
powinna stać u jego boku. Tymczasem nigdzie jej nie było. Zdawał sobie sprawę, że
gdyby nie grożące jej niebezpieczeństwo, nigdy nie przystałaby na jego propozycję.
Przeszłość, która ich rozdzieliła, stanowiła przeszkodę nie do pokonania. Silvio nie miał
zamiaru z tym walczyć. Cieszył się z dystansu, który Jessie starała się utrzymać mimo
łączącego ich wzajemnego przyciągania. W ten sposób ryzyko popełnienia błędu, które-
go obydwoje by gorzko żałowali, zdawało się nieco mniejsze. Z każdą chwilą jego nie-
pokój rósł, choć nie wierzył, by z dala od domu, w całkiem nowym środowisku, Jessie
podjęła próbę samodzielnego działania. Zresztą jego świetnie wyszkolona ochrona na
pewno dałaby mu o tym znać. Rozmawiając z młodą aktorką, która flirtowała z nim nie-
strudzenie, zerknął dyskretnie na zegarek. Prawdopodobnie niepotrzebnie się martwił.
Zapewne Jessie stoi przed lustrem i po raz setny zmienia kreację, nie mogąc się na nic
zdecydować. Już miał uwolnić się od nieustępliwej aktorki, gdy ta zamilkła w pół zdania
i spojrzała z groznym błyskiem w oku na kogoś stojącego za plecami Silvia.
- Nie przedstawisz nas sobie? - Lodowaty ton jej głosu mógł oznaczać tylko jedno:
na pokładzie musiała pojawić się niezwykle piękna kobieta, stanowiąca konkurencję dla
gwiazdy.
Zaciekawiony odwrócił się i stanął oko w oko z czarnowłosą pięknością w sek-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]